Pani Danusia wzięła do domu z piwnicy koteczkę (którą karmi od lat) Małgosię. Małgosia jest bardzo chora, jedna nerka już nie pracuje druga ledwo, ledwo. Pani Danusia chodzi z nią na kroplówki, ale po wczorajszej wizycie stan kotki bardzo się pogorszył. Chyba nie ma dla niej nadziei. Pani Danusia zabrała ją, żeby biedactwo nie umierało w chłodzie gdzieś w piwnicy czy pod płotem. Ale to ją kosztuje mnóstwo zdrowia, bardzo to przeżywa. Chciała tę kotkę już wiele lat temu zabrać do domu (kotka znalazła się w piwnicy po śmierci właścicielki), wysterylizowała ją nawet, ale Małgosia za nic nie chciała zostać w mieszkaniu. A teraz jest taka chora, więc chociaż ostatnie godziny spędzi w cieple i z pełnym brzuszkiem. Smutne to wszystko.
Dobrych wieści niestety jak na lekarstwo. Dwa czarnulki znalazły dobry dom, został jeszcze Krówek - najsłodszy, a ciągle czeka. Małgosia odeszła, nie było dla niej ratunku. Ale nie była sama w ostatnich chwilach, miała przy sobie panią Danusię. Pani Danusia oczywiście ciężko to przeżyła. Bardzo dużo takich ciężkich chwil miała ostatnio. Mam nadzieję, że wyczerpała zapas nieszczęść. Jeszcze Plameczka choruje, bardzo trudno ją leczyć bo nie daje się złapać i zanieść do lecznicy. Ale raz się udało, teraz pani Danusia codziennie podaje jej lekarstwa. Może w końcu jej stan zacznie się poprawiać, bo to trwa już bardzo długo. Kiedyś musi skończyć się zła passa. Tak więc z nadzieją wypatrujemy wiosny - może razem z ta piękną porą roku wróci w końcu spokój w kociej rodzinie pani Danusi. Trzymajmy kciuki.
Dzisiaj odeszła Plameczka. Bardzo cierpiała, umierała kilka godzin. A lekarz odmówił jej przyjęcia, bo stwierdził, że skoro jest leczona przez innego weta to niech Danusia idzie do niego - jutro. Brak mi słów. Żegnaj śliczna, jesteś już ze swoim ukochanym Filipkiem. I nic nie boli.