Z Rudkiem tak sobie. Coraz bardziej się panoszy i nadal mnie nie lubi. Wśród kotów czuje się dobrze i od północy do godz. 10 rano urzęduje po mieszkaniu. Potem tradycyjnie melinuje się za tapczanem. Niestety już dość dawno temu po wewnętrznej stronie operowanej łapy zrobiło się zgrubienie. Rudek zaczął nawet mocniej utykać. Potem znalazłam ślady krwi i okazało się, że krew pochodziła z łapy Rudka a on zaczął znowu prawie normalnie chodzić. Dzisiaj znowu trochę krwawił. Może to jakiś odczyn na szwy wewnętrzne a może dzieje się coś gorszego. Na razie nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Aby wziąć Rudka do weta muszę podać mu Sedalin. Pod wpływem tego środka Rudek nie będąc w klatce może zrobić sobie krzywdę. Po prostu tracąc panowanie nad sobą bardziej świruje i powinien mieć ograniczone pole manewru. Wet na oko tez nic nie stwierdzi i trzeba by zrobić prześwietlenie na co w tej chwili nie mam środków. Dzisiaj powinnam otrzymać zamówiony Feliway, który podłączę w pobliżu Rudka i Tygrysa. Oby ten Feliway miał na nich dobry wpływ.
W piątek była u mnie pani chętna adoptować jakąś kotkę. Wybrała Niunię, która jest teraz miłą kicią. Niunia w nocy z piątku na sobotę zafundowała sobie grypę. Bolą ja mięśnie tylnych łap i chodzi zgięta w pałąk. Miała też wysoką temperaturę ciała. Dzisiaj jest już lepiej, ale jej leczenie to kolejny niespodziewany wydatek. Niunia i Lena dodatkowo otrzymują Scanomune. Lenkę zapisałam na starylkę w czwartek. Nie wiem jednak czy zdołam uzbierać pieniądze, aby opłacić zabieg. Możliwe, że będę musiała sterylkę przełożyć na inny termin.
Wczoraj malutka Klusia zaczęła rujkować. Do tarzania się po podłodze, miauków i podtykania każdemu pod nos tyłka doszło siusianie na tapczany i fotele. Na dodatek Żuczek zaczął coś kombinować, więc wczoraj wieczorem pojechałam z Klusią do kliniki całodobowej. Klusia dostała blokadę, ale jeszcze dzisiaj przed południem nie odczuła jej działania. Oczywiście jak tylko będzie to możliwe Klusia zostanie wykastrowana.
