Wczoraj poszlo bez problemów

Ciesze się...mam nadzieje, że dzisiaj pójdzie równie sprawnie. Kupilam nowy transporter (duży - jak dla slonia

) i z lekkim oporem Armata do niego wszedl, potem tylko obrażony na mnie miauczal

(ciekawe co sobie myślal...)
U weterynarza zachowal się grzecznie, obylo sie bez kolejnych zadrapań i ogólnie jestem z niego dumna.
Też podejrzewam, że to wlaśnie caly ten stres związany z przeprowadzką wplynal tak na niego, że zlapal go wirus...mam nadzieje, że szybko się z tym uporamy.
Dzisiaj znów troche brzydko kichal (efekt zmywalam ze ściany

) Ale kicha już znacznie mniej...
Armata dzielnie przyjmuje tabletki (witaminy)...ukrywam je w mięsku, które Armata zjada w sekunde. Apetyt mu wcale nie uciekl, ochota na mizianie też nie...więc mam nadzieje, że szybko się wykuruje.