To, że Dudens jest waleczny i niedotykalski, wiem od dawna... Generalnie jest znajdą, czyli sam przyleciał i wleciał do mieszkania. W życiu by mi nie przyszło do głowy kupować sobie papużki, bo preferuję większe, bardziej kontaktowe zwierzęta. No, ale jest i strasznie się do niego przywiązaliśmy, więc wolałabym widzieć wszystkie jego pióra na miejscu.
Co do waleczności - zabrany jakieś dwa lata temu do weterynarza-konowała, który zamiast się przyznać, że na papużkach to on nie za bardzo się wyznaje, zaczął go wyłuskiwać z klatki w celu obcięcia pazurów, bronił się zaciekle. Wet przywdział swoją skórzaną rękawicą (taką zwykłą, męską - była zima). Rezultat starcia: dwa obcięte pazury, w tym jeden do krwi

po stronie papugi wobec porwanej

rękawicy niedouka. Po tej traumatycznej wizycie byliśmy w takim szoku, że dopiero tej zimy Duduś ponownie przekroczył próg lecznicy, tym razem była to juz klinika SGGW i tam zobaczyliśmy jak można spokojnie i gołą ręką potraktować papużkę - obyło sie bez strat w ludziach.
Ale obawiam się, że ze starcia z kotem nie wyszedłby zwycięsko. Mały jest coraz bardziej sprawny, no i te pazury
Co do osiągnięć Narcyza to wypił mi dziś rano sole emskie

pozwoliłam mu łazić po półce za łóżkiem, bo w mojej ocenie nie było tam nic interesującego dla małych kotków i nagle, już przez sen, słyszę takie "siorb", patrzę a mały wyjmuje głowę z filiżanki... Przestawiłam filiżankę, ale i tak znów usłyszałam "siorb". Cóż... niech mu na zdrowie będzie... ja nie miałam już samozaparcia przygotowywać sobie tego świństwa po raz drugi, a po kocie pić też mi się jakoś nie chciało...
Będą nowe fotki - robię mu w nadziei, że na którejś wyjdzie na kota nieziemskiej urody, ktoś się w nim zakocha i go zabierze ratując tym samym moje zdrowie, papugę i meble
