» Wto lut 27, 2007 15:13
wiecie, w sumie Elmo jest zwykłym burym kocurem.
nie ma żadnej tragicznej historii, a jeśli ma, to i tak jej nie poznamy.
pewnie urodził się na jakimś kamienicznym podwórku,
dokarmiali go pewnie jacyś dobrzy ludzie, a Elmo prowadził burzliwe życie
ulicznego kocura. nie wiemy co się stało z jego okiem - może je stracił w bójce, a może sie bez niego urodził. takich kotów są setki,
i codziennie umierają w piwnicach i na podwórkach.
ten ma szczęście, że na niego trafiłam. zastanawiam się skąd ten krwiak i obrzęk głowy. może potrącił go samochód? wszystkich dziwi, że wzięłam z ulicy zakrwawionego, chorego i śmierdzącego kocura, zabrałam go do swojej łazienki, wykąpałam i owinęłam w miękkie ręczniki, a później płaciłam za jego leczenie. bo przecież to dziki kot, prawda?
nie chcę dać mu odejść, bo jest mi bliski.
liczę na to, że kiedyś usłyszę jak mruczy, a nie jak charczy przez kk...