Moich dziewięć skarbów.a może więcej?fotki

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob lut 24, 2007 11:00

dorcia, dobrze zrobiłaś. W naszym bloku swego czasu nie domykały się drzwi wejściowe, i to nie domykały się w taki sposób, że było to wyraźnie widoczne. A potem rano szłam do pracy i na klatce tuż pod naszymi drzwiami (mieszkamy na najwyższym piętrze w trzypiętrowym bloku) znajdowałam zużyte strzykawki albo raz kałużę moczu. Ja zadzwoniłam z awanturą do administracji, żeby w końcu te drzwi naprawili. I skończyło się.
Deli

Deli

 
Posty: 14660
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Nie lut 25, 2007 22:46

Trudna sprawa ,męczylo mnie to długo ale kolezanka wytłumaczyła prosto -masz syna ,przychodza koledzy do niego ,to trudny wiek 16lat ,będąc narażony na kontakt z takimi ludzmi ma rózne pokusy,a syf ,strzykawki ,mocz ,krew itp. troche do mnie dotarło ,napewno dotarło że z dwóch zrobi się czterech i więcej ,będzie niebezpiecznie .
Tego co został w piwnicy przykrylismy z TŻ kocem ,taki był wtedy mróz.
Narkotyki to straszna rzecz. :cry: :cry:
Kropcia mniej wyje więcej ciumka :wink: koty z psami z lekka zaniedbane bo więcej czasu na dole jestesmy niż na górze,konca remontu nie widać :cry: wredne ściany ,zdrapane do żywego ,ugruntowane zagipsowane a i atak przy drugim malowaniu i nie pokryło i odpada miejscami :evil:
Czarka i Norys chodzą za nami jak cienie :cry: praktycznie nie mozna sie bez ich adoracji ruszyć.
Nie wiem czy sie do 30marca wyrobimy :cry: martwie się jak koty przyjmą przeprowadzke.
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43985
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 26, 2007 13:03

Właściwie potrzebuje pomocy ,nie wiem do kogo się zwrócic :cry: narkomani wrócili ,sa codziennie nocą ,wczoraj młody poszedł z piesami po 22 na dwór i psy zostawil a sam w te pendy do mnie ,a on z tych co to sam by wojne wygrał a tu -strach go oblecial :wink: poleciałam na dól , no i wcale mu sie nie dziwie,paru popapranców ,zakręconych ,wydających dziwne dzwieki :cry: ledwo słaniajacych sie na nogach wytoczyli sie na zewnątrz i leją 8O :twisted: .
Nigdy tego u nas nie bylo ,co gorsza od wczopraj nie widze swoich piwnicznych kotów,czy mogli im cos zrobić?
Prosze o rade... :cry:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43985
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 26, 2007 13:25

Dbać żeby drzwi były zamykane bezwzględnie.
Zwrócić się do administracji+policja+straż miejska. I nie miej wyrzutów sumienia Twoje dobro i twojej rodziny najważniejsze (choćby to brzmiało paskudnie egoistycznie). A narkomani są nieprzewidywalni niestety

U mnie w bloku (ostatnie a nade mna strych) w zeszłym roku pojawił się bezdomny. A że okrutne mrozy wówczas były to machnęłam ręką. W sumie spał tylko. Po tygodniu mniej wiecej było ich 4. Pili, robili pod siebie (nie ma to jak zalany i zas... korytarz :evil: ) + awantury po pijaku w pakiecie że tak powiem. Bałam się rano wychodzic z domu, bałam się wracać, bałam sie w nocy i strwierdziłam że to lekka przesada. Dwa razy straz miejska, raz policja, no i grzecznie zwróciłam uwagę sąsiadom żeby drzwi zamykali. Poskutkowało.

realka

 
Posty: 420
Od: Pon kwi 25, 2005 19:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 26, 2007 13:26

Jedyne co możesz zrobić to dzwoń na policję,
ja bym tak zrobiła

skrzydelkomexico27

 
Posty: 508
Od: Czw lut 22, 2007 13:10

Post » Pon lut 26, 2007 13:46

Coś musze zrobić ,jeżeli dzis sie powtórzy wezwe znów SM. i Policje na dokładke,rzwi do piwnicy zamknęłam,nie sądze że wyłamią ,podejrzewam teraz że wtedy też on włamalis ie do tatay piwnicy ,nic nie zgineło tylko drzwi rozawlone były , teraz w piwnicy na srodku zrobiony jest na cegłach mini stolik i wylożony gazetkami ,czyżby tam działki robili? :cry: to stara kamienica,na parterze nikt nie mieszka.
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43985
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 26, 2007 13:50

ja bym nie dopuściła, mimo że ci ludzie są chorzy, i szkoda mi ich, nie możecie narażać swoijego zdrowia, a c na to inni mieszkańcy

skrzydelkomexico27

 
Posty: 508
Od: Czw lut 22, 2007 13:10

Post » Wto lut 27, 2007 0:06

Kropcia już u nas 4i pół.miesiąca.
Teraz jest najlepsza pora na szalenstwa :wink: nawet nie kłade sie spać ,bo po co mi chować ryja pod kołdre w celu uniknięcia kocich łap i pazurów na gębie,posiedze sobie przy kompie.
5 lat miałam jednego kota,jakie to były nudy ,chociaż charakterek Koty nie należy do nudnawych :evil: to koci postrach wszystkich ludzi ,mnie też nie raz ugryzła :evil:
Mój syn do dzis jej nie dotyka ,bo ...nie może chce go zjeść :twisted: ale pamietam jak raz wpadla za boazerie ,jak ona to zrobiła nikt nie wie,wróciłam do domu po jakis 4godz. i kota nie ma ,raptem oszalałe dzwieki słysze ,ale takie mrożące krew w żyłach ,szukam ,lokalkizuje ,wyciągam 2m. wysokości więc rozwaliłam wszystko ,Kote przytuliła, a ona jak sie nie odwinie i jak nie capnie mnie za ręke ,na wylot mnie poczęstowała zębami ,zaczeła skakać pod sufit ,jak oszalała zwaliła kompa ,microfale ,telewizor ,wszystko co bylo wyżej ,oszalała .
Struchlalam ,futra zamknełam do drugiego i otworzylam drzwi na klatke schodową modląc się aby wyszła i poszla sobie ,całą noc siedziałam zdrzwiami na ościez ,a ona nie poszła :cry:
Jak ja sie jej balam ,no i obiecywalam jej 500razy że wyciepie,no i tak jeszcze pewnie długo będe obiecywala :wink:
Trudny kot.
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43985
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 27, 2007 0:27

do SKRZYDELKO
az mi serce zamarlo ,gdy przeczytaleem na ekranie imie PUCEK.tAK NAZYWAL SIE MOJ PIESEK,KTOREGO PO PIETNASTU LATACH MUSIELISMY USPIC.Wzruszylem sie i wrocily wspomnienia ,i te dobre i te przykre.Jeszcze teraz po dziesieciu latach mi sie sni.Uratowalem mu zycie .Znalazlem go na smietniku,jego i dwa inne szczeniaczki z miotu.Gdy zabieralem je ze smietnika ,pojawil sie "wlasciciel".Zaplacilem za nie wyplacajac cale moje oszczednosci z SKO,czyli 500 zl.To byl rok 1982,i bylo to dosc duzo pieniedzy.Dla niewtajemniczonych:SKO-Szkolna Kasa Oszczednosci.Pucus byl z nami 15 lat.Nigdy wiecej nie mialem psa ,bo odczuwabym pojawienie sie nowego jako zdrade wobec Pucusia,teraz po prostu nie moge miec psa.Kochalaem Go bardzo i nadal jestem z Nim myslami.Zawsze ,gdy o nim mysle ,łza zakreci mi sie w oku,mimo ,ze uplynelo tyle lat.

crisan

 
Posty: 249
Od: Sob sty 20, 2007 22:19

Post » Wto lut 27, 2007 0:43

dorcia 44 'przepraszam,maialem odpisac na Twoj post ,ale post skrzydelko zupelnie mnie zgubil w temacie.
Pracowalem kilka lat w stowarzyszeniu pomagajacym dzieciom i ofiarom przemocy.Mialem kontakt z narkomanami.Rozumiem,ze narkomania ,podobnie jak alkoholizm i inne ,jest choroba.Co robimy ,gdy widzimy osobe chora ,potrzebujaca pomocy?Wzywamy pogotowie i/lub policje.Postepujesz dobrze.Informujesz odpowiednie sluzby.Wielu ludzi nie robi nic.Pomijam zagrozenie jakim moze byz zajmowanie przez osoby postronne pomieszczen wspolnej uzytecznosci(poddasze,piwnica).Mam tu na mysli ryzyko wystapienia pozaru,zalania ipt.Co do kotow ,to bardzo sie zmartwilemm.Prosze ,daj znac jak najszybciej co z nimi.
Caly czas mam wyrzuty ,ze pisze tak lakonicznie ,bez ladu ni skladu,ale jestem bardzo emocjonalnym czlowiekiem ,i nie zawsze umiem zebrac mysli,aby wyarazic to co mysle i czuje.

crisan

 
Posty: 249
Od: Sob sty 20, 2007 22:19

Post » Wto lut 27, 2007 0:56

ciesze sie ze upwewniłes mnie w tym ze dobrze robie ,to nie łatwa sytuacja,my z TŻ raczej staramy się pomoc niż zaszkodzić,dla nas to też nowa zupełnie sytuacja .
Tego co wyszedł przed strazą szukaliśmy ,taki mróz wyskoczył a on się słaniał ,odSM dowiedzieliśmy się że są bezdomni,kurcz no ciężko się patrzy nie mogąc nic zrobić.
piwniczniakow nadal nie ma :cry: może się wysrtaszyły ,ale nie ma ich od wczorajszego wieczoru.rano sprawdze.
a z emocjami i ja mam problemy :wink: kiedyś zapytałam kogoś na forum o coś - i z lekka mi się oberwało że bez ładu i składu itp. :lol:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43985
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 27, 2007 1:16

kiedys mialem zupelnie inne nastwaienie do alkoholikow,narkomanow i innych "popaprancow.Dzieki pracy w stowarzyszeniu nabylem wiedzy i pokory.Nikt nigdy nie jest pewien jak skonczy.Ubolewam nad losem tych ludzi ,ale zarazem staram im sie pomoc informujac odpowiednie instytucje o miejscach w ktorych przebywaja i o ich potrzebach min.potrzebie leczenia (to tak w skrocie).Wiecej nie moge zrobic.
Twoje dzialania,mniemam,maja na celu pomoc tym ludziom ,ale i wyelimnowanie ich z Twojego srodowiska.Nie zrozum mnie żle.Mam na mysli Twoja troske o dziecko i ogolne bezpieczenstwo.
Bardziej martwie sie o koty.Czlowiek sie obroni,tym bardziej,ze oni raeczej nie sa agresywni.Mmam nadzieje,tak jak napisalas,ze koty ,wystraszone,wyniosly sie na chwile.

crisan

 
Posty: 249
Od: Sob sty 20, 2007 22:19

Post » Wto lut 27, 2007 8:53

crisan ,koty sa stare,chyba nigdzie nie pojdą ,bo przeciez tu im dobrze.
Co do nastawienia ,wiesz mam tę przyjemność że podemną mieszka alkocholik i kiedy połamał obie stopy ,wręcz schodzi z głodu,o niczym nie wiedziałam ,ale wypełz na schody na tyłku i ....przez pare miesiecy mieliśmy go na utrzymaniu ,że tak to okresle,nawet udało mi sie załatwic mu obiady z Opieki,co nie było trudne ,żadnych zarobków nic...ale kiedy Opieka zaczeła płacic mnostwo kolegow zaczelo go odwiedzać ,jest baaardzo towarzyski :evil: jednak dla nas wszyscy są bardzo grzeczni ,nawet jak już ledwo idą,zal mi tych ludzi ,przegrali swoje życie i tyle...jeszcze przychodzi sunia jednego ,Czarna Diana ,tez trzeba biedaczke nakarmic,jak mnie widzi to tanczy z radości :lol:
Nie lubie alkocholików ,boje sie ich ,są nieprzewidywalni ,ale wiem ze to choroba :cry: na która tak naprawde nie ma lekarstwa,jeżeli w czas sami tego nie zauważą to po nich.
Schodząc ze swoimi na spacer zawsze sie bałam że mi którąś rozdepczą :evil:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43985
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 27, 2007 9:27

Dorcia, przychylam się do opinii, że najlepsze, co można zrobić, to zawiadomić odpowiednie służby. Pewnie, że dla tych biednych ludzi pozornie największym szczęściem byłoby schronienie u Was. Ale na dłuższą metę - będą tylko pielęgnować swoją chorobę :( Nie wiem na ile SM jest w stanie im pomóc, chciałabym wierzyć, że potrafią. Ale przecież musicie też myśleć o Bartku, o sobie. A jak będą na głodzie i staną się nieobliczalni? Zaczną zachowywać się agresywnie? Trochę miałam kontakt z tym środowiskiem... Ci ludzie nie umieją już panować nad sobą. Nimi rządzi nałóg. Bardzo im współczuję, widziałam jak kilku moich kolegów utraciło przez ten nałóg wszystko: godność, człowieczeństwo... Nie chcieli się leczyć. Niektórzy już nie żyją :( Może właśnie zgłaszając sprawę SM, zrobisz dla nich coś dobrego? A z drugiej strony, nie wiadomo, co SM z tym zrobi... Może tylko przegoni, a oni pójdą w inne miejsce? Jednak bezpieczeństwo rodziny jest tu chyba dość mocnym argumentem za bronieniem im dostępu do piwnicy. Choć wiem, że chciałoby się pomóc też tym biedakom. Ciężka sytuacja. A Wy macie dobre serca, więc dla Was tym bardziej ciężka. Inny by wypędził bez skrupułów i nawet by nie miał refleksji, czy aby nie zaszkodził...

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lut 27, 2007 11:16

zawiezli tego jednego do schroniska,przynajmniej tak nam powiedzieli,chce im wierzyć,znali go .
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43985
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania, ametyst55, koszka, Lutencja i 83 gości