Kluska i Frotka.

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro lut 21, 2007 11:48

Uciekło mi powiadamianie...a tu tyle się dzieje...

1. imię...nazwij ją Frotka...na pamiątkę kotki, której już nie ma, a która była jak jej siostra

ObrazekObrazekObrazek

2. właściwie to dobrze, że atakuje Kluś...były obawy, że kością niezgody będzie nowa, ja bym robiła rundy coraz częściej...po obcięciu pazurków oczywiście...

3. Obie kicie śłiczne som...

4. Powiedz szefowej, że nawet jakbyś bardzo chciała ja rozmnożyć, to nic z tego - bo kastrowana...ale jak jej się takie podobają to jej na forum znajdziesz...

5. trzymam kciukasy :P
Ostatnio edytowano Śro lut 21, 2007 12:30 przez izaA, łącznie edytowano 1 raz

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lut 21, 2007 12:09

izaA pisze:imię...nazwij ją Frotka...na pamiątkę kotki, której już nie ma, a która była jak jej siostra
Mooogę? Wtedy już będziesz nie tylko ciocią, ale mamą chrzestną :) Powiem TŻ-towi - powinno się podobać. Ostatnie propozycje to była Netka (znaleziona w sieci), Melisa (na uspokojenie, a poza tym niezłe z niej ziółko) oraz Zuzia (a tak jakoś :)).

izaA pisze:właściwie to dobrze, że atakuje Kluś...były obawy, że kością niezgody będzie nowa, ja bym robiła rundy coraz częściej...po obcięciu pazurków oczywiście...
Klusiek się zrobił teraz zaczepialski, ale pokojowo. Włazi w drzwi i zagaduje - a ta mała zołza warczy :evil: Pazury obcięte zapobiegawczo :)

izaA pisze:Obie kicie śłiczne som...
dziękujemy :D

izaA pisze:Powiedz szefowej, że nawet jakbyś bardzo chciała ja rozmnożyć, to nic z tego - bo kastrowana...ale jak jej się takie podobają to jej na forum znajdziesz...
Max co jej mogę zaproponować, to pluszowy kotek - niczego żywego nie dałabym jej pod opiekę :evil:

izaA pisze: trzymam kciukasy :P
też dziękujemy - kciuków nigdy za wiele.

Dobrze, że do nas zaglądasz :)

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Śro lut 21, 2007 12:16

Jeśli reszta domostwa zaakceptuje Frotkę, to ja oczywiście się zgadzam...imię wymyśłił mój TŻ, a całą jej historię opiszę jako OT - jeśli taki będzie Wasz wybór!!!! Prawda, ze podobna...zdjęcie było roione na biurku w piwnicy -dlatego taki nieład i dziwna instalacja hydrauliczna w tle :oops:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lut 21, 2007 12:26

izaA pisze:Prawda, ze podobna...
Podobna... to mało powiedziane, prawie identyczna :) Jak dorwę TŻ-ta wieczorem to się już wszystko wyjaśni. A historię możesz opisać niezależnie od tego co wybierzemy :) Coś tam już o Frotce czytałam w wątku Soni i Otisa chyba, ale to pewnie tylko część historii...

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Śro lut 21, 2007 12:49

Dodałam więcej zdjęć :P
A teraz historia...zmywam naczynia, jest listopad 2004 roku, raczej chłodny dzień. Mam zlewozmywak w oknie, dyżym, normalnym oknie z parapetem, od strony schodów do domu. Nagle coś zza szyby się mi przygląda. Ma czarną maseczkę na mordce, cudowne niebieskie ślepia i przekręca główkę...kot...normalnie kot...syjamski, jaki śliczny!!! Zauważyła mnie i zaczęła grzebać łapką, chcąc otworzyć okno...rety KOT :conf: Już wtedy było nas pięcioro w domu i w moim uporządkowanym świecie matki trójki dzieci nigdy nie było miejsca na walające się kłaki, śmierdzące kuwety i inne takie...o psie, od czasu pogrzebania Moruska, nikt nie ważył się mówić, zresztą on też nie mieszkał w domu...Wzięłam spodek, nalałam mleka :oops: i wyniosłam na schody...kicia wypiła...wieczorem wrócił TŻ, opowiedziałam o wszystkim..."pewnie ktoś wyrzucił ją z domu i teraz zaczęła marznąć"
Następnego dnia kicia melduje się w oknie...akurat przyjechała moja mama, zapytała czy oswojona? "a próbowałaś ją głaskac?" głaskać kota :?: :conf: NIE...kicia podeszła do mamy, pakuje się do samochodu, włącza traktor i tuli się do rąk 8O "śliczna jest, bierzcie ją, szkoda kici"
Dodam tylko, że nikt z nas wtedy nie umiał zaglądać fachowo pod ogon, ona po prostu wyglądała jak kobitka...Wrócił TŻ...wpóśćmy ją do domu, zobaczymy jak zareaguje...była sobota, kicia zameldowała się rano w okienku...wpuszczamy...głośno miauczy, ogon do góry, rozgląda się, nie wraca na dwór, zaczyna się panoszyć...idzie do salonu i układa się na krześle, zasypia 8O Spędza tak prawie całą sobotę, odkurzacz huczy, dzieciaki do niej zaglądają, a ona...ona tu przecież mieszka...szybkie poszukiwanie kuwety fotograficznej, sypiemy piasek z piaskownicy (są kocie żwirki :?: :oops: ) kota robi duże siooo i kupę...wali w całym domu...chyba nie jestem jeszcze gotowa...rozmowa z mamą, są zwirki, są inne kuwety, kota się odrobacza (dzieci), a najlepiej ją wypuszczać po co Wam sprzątanie 8O Pojechałam do weta po tabletki...nie oglądałam kupy, po co :?: Kota jadła i szalała z frotkami naszych córek. Budziła nas o 4 nad ranem, bo chciała jeść i wyjść na dwór. Miała tendencje do znikania, ale na noc wracała...

Resztę opowiem później, bo jadę do ortodonty :twisted: Będzie powieść w odcinkach...jeśli chcecie 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lut 21, 2007 13:19

Robi się ciekawie :twisted:
Obrazek

makitta

 
Posty: 350
Od: Sob kwi 29, 2006 12:18
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 21, 2007 19:40

I tak Dora vel Gangrena została Frotką - dziękujemy IzaA!!!

TŻ się nie zastanawiał ani sekundy. Wymieniłam cztery warianty, a on nawet nie zapytał skąd ten ostatni. Powiedział po prostu:"Frotka". Z dużym naciskiem. Dopiero potem dowiedział się skąd takie imię. Nadal jest zadowolony. A Frotka powiedziała: "maa-u". Zaakceptowała :)

Dziewczęta moje dziś się nie tłukły. Kluska jest wyraźnie zainteresowana Frotką i co chwila do niej zagląda. Na odległość metra wolno jej podejść - potem dostaje ostrzeżenie czyli syk i warkot. Ale przy tym Frotka nawet nie rusza się z miejsca, leży lub siedzi, nie widać, żeby szykowała się do ataku. Kluś zagaduje, ociera się o wszystko w pobliżu, kładzie się ostentacyjnie na środku pokoju i wykłada brzuszkiem do góry. Nie jeży się, chyba że bojowa chudzina naprawdę wściekle zasyczy.
Teraz drzwi są prawie cały czas otwarte, koty co jakiś czas się obserwują, teraz też, już z 10 minut, ale w milczeniu. W ogóle przebiega to wszystko jakoś łagodnie - byłam nastawiona na naprawdę dantejskie sceny. A tu nic. Jestem niemal rozczarowana :twisted:

IzaA - oczywiście czekamy na dalszy ciąg powieści, może zacznę czytać Froteczce ("cała Polska czyta dzieciom") - niech wie dziewczyna, jakie ma ważne imię :) I jeszcze raz dziękujemy :1luvu:

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Śro lut 21, 2007 19:57

Bardzo się cieszę i gratuluję imienia :P

Opowieści ciąg dalszy...
Któregoś dnia nie wróciła na noc...kiciałam, wołałam, jeszcze o 2 w nocy...nie ma kamień w wodę...wróciła po kilku dniach...bez obróżki, którą jej założyliśmy. Wtedy postanowiliśmy ja przetrzymać w domu, myśleliśmy, że może do nas nie przywykła i to dlatego...Była koteczką nie nad wyraz myziastą, na kolana braliśmy ją na siłę, ale nie uciekała, wolałą jednak być w bliskiej odległości. Straszna gadauła. Mordka jej się nie zamykała. Nie znosiła czesania, potrafiła rzucić się za to z pazurami na twarz. Generalnie nie było dla niej problemem, żeby skoczyć do szyi, jak jej coś nie leżało. Na tym etapie mojej znajomości kotów - karmiłam ją czym popadnie, bo ona była wszystkożerna...o mleku już wiedziałam, ale KK czy W :oops: Boczki jej się zaokrągliły, wszyscy nasi goście zachwycali się pięknością w naszym domu, a ja, po cichutku odkryłam, że jednak w naszym domu "kogoś" do tej pory brakowało. Kicia była non stop chętna do zabawy z dziećmi, a one z nią. Ulubione oczywiście były frotki, ale...któregoś dnia Frotka odkryła, że mają gumę do skakania...nosiła tę długą gumę w pyszczku, nawet na piętro, właziła z nią do łóżka i głośno domagała się rzucania...aportowała gumę do skakania 8O Sielanka trwała, a kocia...wtedy tak myślałam - zaczęła śpiewać...w panice zaczęłam szukać weta do sterylki...w dniu, kiedy byłyśmy umówione na zabieg - syn niechcący wypuścił ją z domu...zabieg odwołałam, a kota zniknęła...cdn...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lut 21, 2007 20:43

izaA pisze:Bardzo się cieszę i gratuluję imienia :P
cieszymy się i my, dziękujemy bardzo kochanej cioteczce :)

izaA pisze:...cdn...
prosimy, prosimy...

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Śro lut 21, 2007 21:20

Proszę bardzo. Zdjęcia sprzed ok. 15 minut.
http://upload.miau.pl/2/19875.jpg
http://upload.miau.pl/2/19876.jpg
http://upload.miau.pl/2/19877.jpg

Mój obecny wyraz twarzy 8O 8O 8O
Dodam, że warczenia i syczenia nie było.

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Czw lut 22, 2007 8:33

No widzisz i po co tyle zamarwiania się, koteczki wyjątkowo szybko się zaakceptowały :D :D :D
U mnie z dwoma ostatnimi trwało to po ok 3 miesiące, a wszystkie dotarły się ze sobą dopiero po pół roku mieszkania ze sobą :wink:

gagatek

 
Posty: 1165
Od: Wto wrz 20, 2005 16:11
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw lut 22, 2007 8:37

Ale masz cudne kicie dwie :)
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Czw lut 22, 2007 9:24

kaa7 pisze:W ogóle przebiega to wszystko jakoś łagodnie - byłam nastawiona na naprawdę dantejskie sceny. A tu nic. Jestem niemal rozczarowana :twisted:

:lol: :lol: :lol:

No proszę, jak wspaniale :D
Widziełam Frotkę na Kociarni. Bardzo się cieszę, że do was trafiłą :D
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30862
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Czw lut 22, 2007 12:19

Czyli już się zaakceptowały??
Obrazek

makitta

 
Posty: 350
Od: Sob kwi 29, 2006 12:18
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lut 22, 2007 12:29

Rozczarowana to Ty nie bądź...lepiej tak niż w odwrotną stronę...

...opowieść czas zacząć...
Nie było jej jakiś tydzień...mimo kiciania co wieczór i wystawiania miseczki...to był czas Bożego Narodzenia, więc pomyślałam, że zanęcona karpikiem wstąpiła do innego domu, tak jak kiedyś do nas...pod choinką smutnie czekały nowe miseczki :( Wpadła w Sylwestra...ze...sznurkiem na szyi, który odgryzła - wisiał smętnie przy obróżce...ktoś ją więził 8O :?: Radości nie było końca, ale od czasu "wypadu" kicia nie dawała utrzymać się w domu, wychodziła o 4 nad ranem, potem wracała i znów wychodziła...zdarzało jej się nie wracać na noc - i wtedy odchodziłam znów od zmysłów...znajoma, kiedy opowiedziałam jej historię Frotki, powiedziała...przecież to kolędnik, ona ma dwa domy!!! Zaczynaliśmy w końcu mieć dość, albo mamy kota albo nie mamy...któregoś wieczoru wróciła z włóczęgi, znów bez obróżki...wzięłam bawełnianą tasiemkę, napisałam swój nuemr telefonu i wypuściłam...masz dwunożnych opiekunów - niech zadzwonią...dwie godziny później zadzwonił telefon..."ja przepraszam, ale NASZA kotka przyniosła na szyi Państwa numer telefonu" WASZA kotka :?: 8O /oczy w słup i po słupie/ "no tak...ja wiem, że ona tak się włóczy, przeprowadziliśmy się z Bydgoszczy, tam w bloku mieszkała, a tu zaznała wolności...kiedyś zniknęła na tydzień i wróciła ze szwami po sterylce, a my chcieliśmy z niej mieć małe kotki 8O Nazywamy ją Sabina 8O ale nie reaguje na nie 8O (u nas reagowała na Frotkę po 2 dniach). Brnęłam dalej w tę rozmowę, oczywiście obiecałam, że jak znów się pojawi, to poproszę jej córkę, żeby po nią przyszła i wzięła. Tak zrobiłam, oddałam Frotkę razem z jej ulubioną gumką. Przychodziła na podwórko wielokrotnie, nawet jak była już Sonia, bawiła się z dziećmi i za każdym razem pchała do domu. Widzieliśmy ją spacerujacą po ulicy jeszcze całe lato i jesień...zimą zniknęła...Mimo, że mam telefon do tych Państwa, jest mi niezręcznie dzwonić. Mają teraz czarnego kotka z łatką i małego psa. Mieszkają na tej samej ulicy...przyszła kolejna zima i nikt nie poluje już na ptaki w karmniku...Frotki już nie ma :( ...wolę myśleć, że znalazła stały niewychodzący dom...choć w głębi duszy wiem, że tak nie jest...
Na moje usprawiedliwienie mogę dodać, że miałam wtedy bardzo marną wiedzę o tych stworzeniach...dziś "ukradłabym" ją, dała kochający dom niewychodzący, towarzystwo do zabawy itp. Ci ludzie jej wcale nie szukali...miesiąc siedziała u nas...chodziłam i czytałam ogłoszenia, pytałam w zoologiku - "Pani Kochana, tu kotów nikt nie szuka...jeden zniknie przychodzi następny"...

Teraz Frotka wróciła, jest u Was...kochajcie ją i zadbajcie o nią...i myziajcie ją ode mnie, codziennie wieczorem, za uszkiem...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, puszatek i 214 gości