Dodałam więcej zdjęć
A teraz historia...zmywam naczynia, jest listopad 2004 roku, raczej chłodny dzień. Mam zlewozmywak w oknie, dyżym, normalnym oknie z parapetem, od strony schodów do domu. Nagle coś zza szyby się mi przygląda. Ma czarną maseczkę na mordce, cudowne niebieskie ślepia i przekręca główkę...kot...normalnie kot...syjamski, jaki śliczny!!! Zauważyła mnie i zaczęła grzebać łapką, chcąc otworzyć okno...rety KOT

Już wtedy było nas pięcioro w domu i w moim uporządkowanym świecie matki trójki dzieci nigdy nie było miejsca na walające się kłaki, śmierdzące kuwety i inne takie...o psie, od czasu pogrzebania Moruska, nikt nie ważył się mówić, zresztą on też nie mieszkał w domu...Wzięłam spodek, nalałam mleka

i wyniosłam na schody...kicia wypiła...wieczorem wrócił TŻ, opowiedziałam o wszystkim..."pewnie ktoś wyrzucił ją z domu i teraz zaczęła marznąć"
Następnego dnia kicia melduje się w oknie...akurat przyjechała moja mama, zapytała czy oswojona? "a próbowałaś ją głaskac?" głaskać kota

NIE...kicia podeszła do mamy, pakuje się do samochodu, włącza traktor i tuli się do rąk

"śliczna jest, bierzcie ją, szkoda kici"
Dodam tylko, że nikt z nas wtedy nie umiał zaglądać fachowo pod ogon, ona po prostu wyglądała jak kobitka...Wrócił TŻ...wpóśćmy ją do domu, zobaczymy jak zareaguje...była sobota, kicia zameldowała się rano w okienku...wpuszczamy...głośno miauczy, ogon do góry, rozgląda się, nie wraca na dwór, zaczyna się panoszyć...idzie do salonu i układa się na krześle, zasypia

Spędza tak prawie całą sobotę, odkurzacz huczy, dzieciaki do niej zaglądają, a ona...ona tu przecież mieszka...szybkie poszukiwanie kuwety fotograficznej, sypiemy piasek z piaskownicy (są kocie żwirki

) kota robi duże siooo i kupę...wali w całym domu...chyba nie jestem jeszcze gotowa...rozmowa z mamą, są zwirki, są inne kuwety, kota się odrobacza (dzieci), a najlepiej ją wypuszczać po co Wam sprzątanie

Pojechałam do weta po tabletki...nie oglądałam kupy, po co

Kota jadła i szalała z frotkami naszych córek. Budziła nas o 4 nad ranem, bo chciała jeść i wyjść na dwór. Miała tendencje do znikania, ale na noc wracała...
Resztę opowiem później, bo jadę do ortodonty

Będzie powieść w odcinkach...jeśli chcecie
