O nie! Jadziu, to ja Tobie dziękuję! Buranio to cudny kot: ma swoje Ja, wszystko dzieje się na jego warunkach. Jak dziś wpakował mi się na kolana, tak spokojnie, pewny siebie, miałam łzy w oczach... Przecież jeszcze dwa miesiące temu nie pozwalał do siebie podejść, nie pozwalał na dotyk.
Buranio wciąż boi się obcych. Gość (nowy) w dom i kota nie ma

Stali goście, tacy części, czyli moi uczniowie sa tolerowani - czyli nie znikamy jak przychodzą, spimy dalej na fotelu. Ale na dotyk nie pozwalamy! Goście nowi - to ja pójdę do innego pokoju...
Jaskólką spokoju było pozwolenie na obcięcie pazurków. Pierwszy raz wyglądało to okropnie. Ja trzymałam Burania w pozycji całkowicie dfensywnej - ze grzbiet, przy ziemi, a brat obcinał. Potem przez kilka tygodni prezentowałam na rękach krwawe szramy. Tydziń temu, już sama brałam spokojnie łpaeczki i ciach, ciach - po pazurkach. Przy akompaniamencie zadowolonego mruczanda.
Burak jest zapalonym akwarystą. Przed akwarium potrafi siedzieć godzinami, na początku bałam się, ze może je zdemolować. Ale nie, Buranio tylko obserwuje, lub subtelnie paca łapka. To że glonojad Zbigniew padł to nie jego wina, widać Zbigniew miał słabe nerwy...
Wygłada to zwykle tak:
