Ylva pisze:Nie chcę teraz wyjść na hipokrytkę- bo choć sama nie jem mięsa i nie kupuję skórzanych rzeczy, o futrzanych nie wspominając, to w końcu karmię kota mięsem. Chodzi mi tylko o posiadanie tej świadomości, że coś musiało zginąć, w pewnym sensie dla nas i szanowanie tego.
Dla mnie tam jasno - jeżeli się je mięso, nie można zamykać oczu na to, że je się
kogoś, czyli zabite zwierzę. Z drugiej strony - gdybyśmy sami musieli zabić swój obiad, to ilu mięsożernych by pozostało? Mam wrażenie, że jednak dużo. Ostatecznie jesteśmy częścią natury, karmimy się tym samym, co nasi praprzodkowie, sztucznego jedzenia które by pozwalało zdrowo przeżyć jeszcze nie wynaleziono. A kicie, gdyby nie miały podanej pod nos wołowinki, mordowałyby myszki i ptaszki, w końcu to drapieżniki.
Futra to jest całkiem inna sprawa. Nie musimy ich nosić, sztuczne są nie gorsze, a lżejsze i fantazyjniejsze. Odkąd widziałam kiedyś dawno futro z chomiczków i uświadomiłam sobie, jaka musiała nastąpić hekatomba, żeby uszyć ten jeden płaszcz, noszę wyłącznie sztuczne.