Obejrzałam zdjęcia Myszy, jest śliczna- pewnie jest 2 razy większa od Pestki i wygląda na takiego zdrowego i zadowolonego kota.. A pyszczek faktycznie podobny

Pestce srebrny kolor kończy się na łopatkach a potem przechodzi w rudo brązowy.
Jeśli chodzi o wieści (Falko, to strasznie miłe że tu czaisz...

)- dzisiaj byliśmy na kolejnym zastrzyku, a jutro....
będę jej dawać zastrzyk sama !!!!

Wet wszystko mi przygotował i udzielił mnie i mojej współlokatorce dokładnych instrukcji.. jak trzymać kota, jak prowadzić igłę... Chodzi o to, żeby nie trzeba było przez 10 dni codziennie tam jeździć (zwłaszcza że daleko, dojazd kiepski, a TŻ z samochodem mieszkają w Gdyni).. Powiedział że powinnyśmy dać sobie radę, też tak myślę, ale oczywiście mam ogromną tremę!
Nie chcę zapeszyć, ale chyba te zastrzyki (złożone z kilku różnych substancji) zaczęły działać. Oczka już jej tak nie łzawią i odrobinę lżej oddycha.
jeszcze raz dzięki za wszystkie kciuki.