Uprzejmie donoszę, że Nolanek wyszedł zza kanapy
Trochę mu w tym pomogłam - po prostu wsadziłam rękę za kanapę i wymiziałam go pod bródką. Potem przyniosłam miseczkę z mięskiem i Nolanek wyszedł samodzielnie, pożarł mięsko i znów się schował. No to ja znów się wczołgałam i zaczęłam go miziać. Nolan włączył traktor (on naprawdę brzmi jak traktor, słychać go na cały pokój

), po czym postanowił wyjść i pozwiedzać. Obleciał całe mieszkanie, był nawet na blacie w kuchni, po czym poszedł do małego pokoiku, gdzie wlazł na regalik,n a którym stoi duża doniczka z kwiatkiem. Tam się ułożył tyłem do świata, sądząc zapewne, że go nie widać

Co jakiś czas do niego podchodziłyśmy i głaskałyśmy. Pokazał nawet brzusio

Kilka razy wzięłam go też na ręce - on jest super łagodny - kompletnie mnie nie zna, miał dzisiaj dużo stresów - a na rączkach był bardzo grzeczny, troszkę się wyrywał, ale nawet jednego pazurka nie pokazał

Podczas zwiedzania mieszkania co chwila potrząsał ogonem, jakby chciał znaczyć, ale nie strzyknął ani razu, przypuszczam, że to z podniecenia nową sytuacją. Kuwetki jeszcze nie zwiedził, ale to normalne.
Ja już jestem u mojego stada, ale dostałam od mamy smsa, że chodzi do niego do pokoiku i go mizia i nie wierzy, że taki miziasty kot mógł od urodzenia mieszkać na działkach, bo nie ma w nim ani kropli dzikusa.
Mam nadzieję, że Nolan niedługo przyjdzie do mamy do pokoju na mizianki, bo głaskanie go tam, gdzie teraz leży zaowocuje wywichnięciem ręki mojej mamy
