I jeszcze jedno.
Co ja mam zrobić z Kalinką?!
Mamy od czasu do czasu gości - mała się ich boi - ośmiela się przy zabawie sznurówką - szleje
Poza tym nie daje się dotknąć osobom których nie zna. Ucieka.
W stosunku do mnie jest
niesamowicie przylepna. Wykorzystuje każdy moment by wejść na kolana - wystarczy ze na nią spojrzę, a już przybiega.
Bardzo zżyła się z moimi kotami, szczególnie z Takshim.
Co ja mam z nią zrobić?! Szukać jej nowego domu? Narażać na stres związany z przenosinami?
Liczyć na to, że z czasem się przyzwyczai?
Chyba nie nadaję się na dom tymczasowy

Nie umiem oddawać pewnego typu kotów.
Myślałam o tym ostatnio dużo: Takeshi gdyby gdzieś trafił - kot z problemami - czy nowy dom dostrzegł by wszystko w porę? Martwię się o każdego kota którego oddałam.
Dzwoniłam dziś do domu Klonika - na szczęście wszystko jest ok.
Zaadoptował się, Państwo nie martwią się jego wybrykami, starsza kotka go zaakceptowała.
Jest taki moment: oddaję komuś kota. Wtedy ta osoba jest za niego odpowiedzialna i tu się kończy wszystko, bo to już nie jest mój kot.
To jest CZYJŚ kot, a nie mój pod czyjąś opieką.
To nie jest już mój kot - tylko czyjś - czy dom jet odpowiedni?
Na ile mam prawo się wtrącać? Przecież go oddałam....
Kalinka...
Czy będę potrafiła znieść brak kontaktu ze strony nowego domu?
Koteczka tak ufna w stosunku do mnie - czy to nie będzie tak ja ta kobieta która przyniosła na wystawę Festusia? On też jej ufał (pomijam tu czy ona dbała o niego - on mocno przeżył rozstanie)
Nie wiem, nie wiem
Nie umiem zdecydować patrząc na to jej uśmiechnięte pysio, kiedy leci do mnie z ufnością.
Jak jej powiedzieć, że tan świat, tak różny od tego który znała i do którego przyzwyczajałam ją parę miesięcy nie jest jej światem?!
Że ci nowi będą ją też kochali?! Jaką mam gwarancję, że będą ja
zawsze kochali?
