Bardzo dziekuje za finansowe wsparcie zakupu żarełka.
Dzisiaj wkleje rozliczenie.
Karma zakupiona, koty sie delektuję.
Moi podopieczni, zdrowi, ale nie tak do końca.
4 koty kuleją

Pojerzewaliśmy,ze ktos rzuca w nie kamieniami.
I wczoraj Jerzyk bedąc na dachu, widzał jak sąsiad -gołebiarz walił kamieniemi w kota.
Zwrócił mu uwage , no i sie zaczęło.
Nie wytrzymałam, włączyłam sie do rozmowy.
Pan jak z uporem maniaka, nie jest w stanie zrozumieć,ze to koty wolnożyjące, a nie nasze. One srają, grzebia i on ich nie chce widzieć na swojej działce, poza tym mordują jego pupili
Mamy przestać je dokarmiać, to pójdą sobie!!!!!To przez nas 30 kotów demoluje jego działkę.
A jeszcze dwa lata temu sam je dokarmiał, tylko sąsiadka sobie nie życzy, wiec przestał.
Doskonale wie kto przynosił koty na działkę, my ani jednego kota nie przybniesliśmy, a do nas największe pretensje.
Nie dociera do niego, ze to my z własnych środków zmniejszyliśmy ich populację, ze ustawa o ochronie zwierząt daje im prawa, które ludzie powinni uszanować. Nic do niego nie dociera, darł sie na nas jak na małych kaziów, wiec zadzwoniłam na policję, prosząc o pomoc. Odsyłali mnie od jednego do drugiego, do Strazy Miejskiej.
Zaparłam sie i w końcu dotarałm do Dzielnicowego, który ma w swoim rewirze działki.
Jesteśmy z nim umówieni na poniedziałek, na godz 15.
Nie odpuszczę tego, cztery koty cierpią - 2 Wungielki, Bandyta i Nastroszony
Bandyta ledwo chodzi.
Klatkę pożyczyłam do Głogowa, dzisiaj jak ją dostane to załpię i zawiozę go do lekarza.
Boje sie zeby trucizny nie podłozył, ten facet jest zdolny do wszystkiego, choć wczesniej ze swoimi zapędami sie maskował, niby miły sąsiadm jak czegos potrzebował to sie prawie kajał, mulitki, szczebioczący. Sasiad frajer pomoze, teraz nic nie potzrebuje, to sie rzuca.
Tak naprawdę, to koty sa pretekstem, jego zwykła zazdrośc pali.