Jak mieć szczęście, to już na całego
Operacji nie było bo na całej ulicy wyłączyli prąd! Jeszcze czekaliśmy, że może za moment włączą, bo panowie fachowcy zapewniali, że już za pół godziny itd. W końcu odłożyliśmy to na jutro. Lekarze mają dzisiaj jeszcze jakieś zobowiązania i nie chcieliśmy, żeby musieli się spieszyć. A tak wszystko miałam zaplanowane! Naprawdę bardzo mi to wszystko komplikuje. Specjalnie dzisiaj przywoziłam psa, żeby jak najdłużej był u siebie i mniej się denerwował. A tak lata mi po mieszkaniu i stara się uciec, tęskni za swoim domem, nie wie co się z nim dzieje.
Do tego Nikodem zamknięty w sypialni siedzi pod łóżkiem i nie chce wyjść. Miałam go zamknąć dopiero wtedy jak Set wróci ze szpitala. A tak wparowałam z ogromnym psem do mieszkania i czekałam co się stanie. Set od razu pociągnął mnie w stronę kota, tak więc wiedziałam gdzie jest. Set miał ochotę się zaprzyjaźnić (chyba), ale szybko zamknęłam drzwi od pokoju, doniosłam kotu jego kuwetę, posłanko, jedzonko. Jeszcze czeka mnie przeprowadzenie kota do łazienki, bo do sypialnie tzreba na noc wejść.
Jestem po prostu wściekła.