Magiczny proszek to suchy szampon marki

Gimpet - niby dla kotów wrażliwych i tych, które sportów wodnych nie lubią, zakupiony przed przybyciem Kluski. Fantastycznie pachnie, futerko jest jeszcze bardziej puszyste i takie, hmm... lekkie niż zazwyczaj.
Jest jeden minus: kicham po nim na potęgę
W chwili obecnej w domu panuje błoga cisza - pannice siedzą na parapecie i kontemplują uroki... właściwie nie wiem, na co patrzą

Ja tam w prawych górnym roku okna nic nie widzę, a te dwie siedzą niczym ów fioletowy kot z Twojego, Doroto, podpisu i oczyska wypatrują.
Wczoraj za to się działo.
Po szczegółowej analizie (czytaj: odgruzowaniu mieszkania) okazało się, że zapas patyczków z piórkami jest już tylko wspomnieniem. Po zadaniu sobie dwu fundamentalnych pytań:
- Zamówić w sklepie internetowym?
- Pójść do zoologika?
postawiłam na rękodzieło
W rezultacie ze znalezionych w domu: patyczka, wstążeczek, piórek (pozostałości po wyrobie kartek świątecznych

) - powstały uroczo kiczowate zabawki kocie

.
Kotecki zresztą uważnie nadzorowały postep prac, zgodnie podzieliły się zakresem obowiazków: Klunia zajęła się mordowaniem piór, Tosia - tasiemek

Mnie żadna zamordować nie chciała - pewnie, kto by rano michę podał
Nie mam niestety aparatu, więc się nie pochwalę pracą rąk własnych i łap kocich. Ale pierwsze testy wypadły pozytywnie
Co do urlopu:
Tia, tylko zauważyłam, że mi urlopy generalnie nie służą, człek zaczyna myśleć ...