Byliśmy u innego Weta.Poszliśmy ze względu na Tośkę bo trzepała uchem ale przy okazji wzieliśmy Punie aby mieć opinię innego weta. Punia wprawdzie na skórze nic już nie miala tylko te uszy ciągle były brzydkie.
U Tośki okazało się, że ma zapalenie ucha, dostała antybiotyk.
Natomiast u Puni grzyba już nie stwierdzono albo za póżno przyszliśmy albo to nie był grzyb tylko reakcja na coś
Uszy u Puni fatalne - świerzb.
My czyściliśmy uszy dziennie-betadine, ale to co wyciągnął jej wet z ucha... no zdziwiliśmy się bardzo.
Punia w zasadzie od lipca z przerwami miała smarowane uszy Oridermylem-stanowczo za długo, tymbardziej, że nic się nie zmieniało.
Teraz przebieg leczenia jest bardziej drastyczny:
Obie zostały potraktowane Strongdholdem za miesiąc powtórka.
Punia ma czyszczone uszy CANOREM i bardzo przy tym cierpi bo w uszach ma ranki ale przynosi to super efekty.
Do uszu ma wpuszczane zamiast Oridermylu Dexoryl.
Obie przez dwa tygodnie mają zajadać Scanamune.
Mam nadzieję, że nareszcie się to skończy.
Oczywiście Punia jest już wypuszczona i nie kochają się z Tośką.
Tosia straszy Punie, ale nie ma w tym agresji, Punia nie potrzebnie się denerwuje ale jak mam jej to wytłumaczyć.
Kurcze, ciekawe jaki rodzaj choroby skóry miała Punia, to było coś dziwnego i przeleciało przez całego kota.
Takie moje przemyślenia, może to wszystko nie po Tomiku tylko od złego leczenia uszu, ale teraz to sobie mogę gdybać oby tylko się nie wróciło.
Ciekawe dlaczego ten świerzb nie śmierdzi
Ale sobie popisałam a i tak mało kto czyta
