Cztery niebieskookie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 20, 2006 12:16

Fraszka pisze:Trudno wysiedzieć, nie zawsze mi się to udaje nie zanurzyć pycha w te puchate pączki, ale kiedyś muszę im dać od siebie odpocząć. :wink: :lol:


eeee tam przecież jak śpisz mogą odpoczywać od Ciebie :D
dzienniczek_Marysi->http://emanka.hpage.com/
Obrazek

emanka

 
Posty: 1098
Od: Śro maja 12, 2004 22:04
Lokalizacja: warszawa jelonki

Post » Pt paź 20, 2006 12:25

Czasem to ja chcę odpocząć od tych kochanych urwisów i szczęśliwa jestem jak śpią :wink:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt paź 20, 2006 21:15

Jak z dziećmi, jak z dziećmi...uderzające podobieństwa, w tak wielu szczegółach...nigdy nie myślałam w takich kategoriach...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto lut 06, 2007 16:14

Dawno nic nie pisałam, bo nic intrygującego się u nas nie działo, koty zdrowe, baraszkujące, istna sielanka. Za długo to chyba trwało... w ubiegłą środę po południu Inka zwymiotowała. Zdarza się to kotom od czasu do czasu, pewnie zbyt łapczywie jadła pomyślałam, ale po pewnym czasie znów torsje i tak jak za pierwszym razem była to nie do końca strawiona treść żołądkowa, to potem tylko żółta wydzielina i na końcu jakby spieniona ślina. Co u licha, zakłaczenie (ostatnimi czasy zrobiła się taka lizawka, wylizywała wszystkie pozostałe futra) a może czymś się struła? Ostatni posiłek, to rozmrożony i sparzony filet drobiowy, na brzegach lekko przyschnięty. Czyżby to jej zaszkodziło? Zjadła najwięcej z pozostałej dwójki (Sara jada tylko suche), która ma się doskonale. Podałam jej bezo-pet, ale po pół godzinie zwróciła.

Nie byłam w stanie pisać na bieżąco na forum, więc teraz opiszę wszystko po kolei. Będzie długo, bo muszę to z siebie "wypluć". W piątek zadzwoniłam do weta, przyjechał wieczorem, obadał ją (wymacał lekkie zgrubienie w dolnej części brzucha, temperatura w normie. Pierwsza diagnoza – stan zapalny jelit, zastrzyk rozkurczowy, coś przeciwbólowego, jakiś antybiotyk, dopyszcznie parafinę. Pozostało czekać na efekty, które w zasadzie się nie pojawiły, oprócz tego, że mniej wymiotowała. Była nadal apatyczna, polegiwała na przykurczonych łapkach. Cały czas od środy nic nie jadła i raz, czy dwa popiła wody, co zaraz zwrócila. Wykazywała zainteresowanie miską z jedzenie, ale siedziała nad nią i się „modliła”.

W sobotę zdecydowaliśmy się na bardziej szczegółowe badania, tym bardzie, że do teraz nie wiem, czy Inka jest wysterylizowana i choć nie miała u mnie żadnych rujek, ale bywa że kotki mają ciche rujki, więc badania, czy z ewentualną macicą wszystko w porządku były niezbędne. Z podstawowych badań krwi nic nie wynikało, morfologia ok, lekko podwyższone leukocyty, które mogą świadczyć o stanie zapalnym jelit. Wyniki badań krwi o profilu wątrobowym i nerkowym miały być w poniedziałek. Żyły Inka ma cienkie i pewnie też odwodnienie sprawiły, że po pobraniu krwi na jej ogolonych łapkach powstały brzydkie krwiaki. Dalsze badania trzeba było niestety zrobić pod narkozą. Rentgen nic nie pokazał poza zagazowaniem żołądka i początkowego odcinka jelit. Na usg przez te gazy wet nic nie mógł wypatrzeć niestety. Nakłuł jej nawet brzuch, żeby sprawdzić, czy tam się coś nie dzieje, ale nic, wiec nadal nie wiadomo, co dokładnie Ince dolega, poza tym że po podaniu narkozy Ina zwymiotowała trochę luźnej, nie zbitej sierści... może to podrażniło jej przewód pokarmowy. Dostała kolejne zastrzyki, do doopska parafinę i została podskórnie nawodniona. Była mokra na grzbiecie od nawadniania i fłusta od parafiny… obraz nędzy i rozpaczy.

Wybudzała się bardzo długo, podobno tak jest przy bardziej otyłych kotach, że narkoza zbierze się w tłuszczyku i później długo się jeszcze uwalnia. Mam nadzieję, że przy okazji trochę schudnie, chociaz tego po niej nie widać, a po kroplówce wydaje się jeszcze grubsza. Przykryta dwoma ręcznikami wydawała się chłodna, ok. 3-ciej w nocy położyłam się z nią do łóżka i całą noc przespała pod kołdrą. Ja ze zmęczenia zapomniałam coś jej podłożyć, więc zsikała mi łóżko. Przez prawie całą niedzielę spała, później nadal siedziała na przykurczonych łapkach i nadal nie wiadomo było do końca, co w niej siedzi. Odebrało mi to energię całkowicie. Wieczorem, znów wizyta weta i kolejne zastrzyki (gentamecyna, przeciwbólowy, rozkurczowy i coś jeszcze), kroplówka i parafina. Zostało czekanie do dziś na wyniki krwi pod kątem wątroby i nerek i ewentualne badanie krwi pod kątem trzustki.

Tymczasem ja późnym wieczorem ponownie spróbowałam namówić ją do spróbowania jedzenia. Na siłę wcisnęłam jej do pyszczka kęs sparzonego mięska, jakoś przełknęła, a potem zjadła tak na odczepnego ze dwa naparstki z mojej reki. To był malutki kroczek do przodu. Położyłam się spać pełna optymizmu. Inka przyszła do mnie , położyła się obok na poduszce (w tej chorobie zrobiła się wyjątkowo potulna i przytulna ;) ). Zajęła się toaletą, najpierw mojej twarzy ;), a potem umyła sobie łapki. Usłyszałam też dźwięk, jakby się jej odbiło i burczało jej leciutko w brzuszki… i tak leżąc z nosem w jej futrze zasnęłyśmy.
Reszta kociambrów asystuje we wszystkim, domaga się też pieszczenia, szczególnie Filip czuje się odtrącony jak zajmuje się Inką i próbuje wpychać się pomiędzy mnie i Inkę. Sara kilka razy chociaż przeszła się po poduszce za naszymi głowami, Limek zaległ w nogach.

O siódmej rano obudził mnie znajomy dźwięk wymiotującej Inki. Wstałam przerażona, w wyobraźni już miałam tragiczne obrazy, ale jak spojrzałam na te wymiociny, to się ucieszyłam – zawierały sporą ilość rozmiękłej sierści… chyba to jednak totalne zakłaczenie. Podawać jej będę w związku z tym dalej parafinę. Dziś już raz podałam jej małą strzykawkę parafiny, tak jak wczoraj wymasowałam brzuszek, co nawet jej się podoba, a może przynosi ulgę i wmusiłam trochę jedzonka i wierzę, ze z najgorszego wychodzimy. :)

Wet przed chwilą zadzwonił, że są już wątrobowo-nerkowe wyniki badań krwi. Są w normie, tylko leciutko podwyższona kreatynina (jeśli dobrze usłyszałam), co wg niego może być skutkiem wymiotów.

Tego posta pisałam wczoraj, ale nie mogłam wysłać z braku dostępu do internetu. O wczorajszym popołudniu i dniu dzisiejszym napiszę później, teraz ide zająć się Inką, bo zaszyła się w szafce na buty przed biegającymi kotami... najbezpieczniej czuje się na moich kolanach, mimo zamęczania jej podawaniem parafiny.

A tak wygląda chorutka Inka, już w nieco lepszej pozie niż przez poprzednich parę dni, ale widać że po przejściach, tłusta w pewnych okolicach i na łapce widać krwiaka.

Obrazek
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto lut 06, 2007 17:27

Przeczytałam wszyściutko...biedna Inka...jak Otis się zakłaczył to jadł i wymiotował tym, co zjadł, na początku tylko suchym potem wszystkim, ale kłaków w tym nie było - tylko pokarm...no i tak wymiotował, a ja mu podawałam pastę - nie bezopet tylko Gimbeta...w końcu go przepchało. Dodam, że kupy były OK 8O Ja wiedziałam kiedy bedize pawik, bo on tak złowrogo mlaskał, a zaraz potem go rwało...do tej pory jak słyszę mlaskającego otisa to zaraz pędzę do kuchni podac mu bezopet...to mit, że krótkowłose się nei zakłączają...Otis jest bradzo wrażliwy, Sonia - to ruska baba, jej nic nie złamie... :lol: Wygłaszcz Inkę od Ciotki i ręsztę też, zeby zazdrosna nie była.

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto lut 06, 2007 18:06

biedna Ineczka-kluseczka, dobrze że już idzie ku dobremu.
trzymajcie się
dzienniczek_Marysi->http://emanka.hpage.com/
Obrazek

emanka

 
Posty: 1098
Od: Śro maja 12, 2004 22:04
Lokalizacja: warszawa jelonki

Post » Wto lut 06, 2007 19:05

Ojej, biedna Ineczka, dobrze, że już lepiej.
Ale kuleczka z niej się zrobiła :)
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30737
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto lut 06, 2007 19:45

Kciuki dla Koteczki;). Może by im owsa zasiać? Ja juz od pól roku planuję to zrobić :oops:
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto lut 06, 2007 21:34

Okropnie jak koty sie męcza :cry: jeżeli to tylko zakłaczenie to super,ale wiesz moje jak pawikuja to nigdy sierścią ale pierw soki żołądkowe a po tem zbitym kołtunem,pierwszy raz jak to zobaczylam to mnie przytkało ,ale wzielam w łapsko ,rozerwałam a to kłąb zbitej ,skręconej sierści i to taki na pare cm.
W każdym bądz razie kciuki trzymam aby kotunia zdrowa była :ok:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43978
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 06, 2007 21:49

Fraszko, trzustkę sprawdzaliście? Bo takie objawy może dawać zapalenie trzustki...

Ale potrzymam kciuki za uporczywego kłaczka.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto lut 06, 2007 22:27

Dziękuję dziewczyny :)

Jana, dzięki za tą sugesię. Wet chciał badać też krew pod kątem trzustki, ale uzależniał to od samopoczucia Inki... przed chwilą do niego zadzoniłam, ma jeszcze jej surowicę i jutro odda do badania.

Dziś rano Inka zrobiła kupę, małą ale zawsze - z takimi romemłanymi kłakami i dość smolistą , pewnie z domieszką krwi z powodu podrażnienia jelit. Zaczyna też trochę jeść i nie wymiotuje,. Nie siedzi już przykurczona, na moich kolanach leży rozluźniona, szczególnie gdy jej masuję brzuszek. Cały czas podaje jej parafinę, mam jej podawać tak jeszcze przez kilka dni, żeby oczyścić jej jelita.

Brakuje mi czasu żeby napisać w szczegółach, co działo się wczoraj i dziś, ale wczoraj wet powiedział, że jesli do dziś nie zacznie jeść i nie będzie kupy, to nie ma co zwlekać i trzema ją kroić i zobaczyć, co ją tak męczy... co ja przeżywałam, to moje.

Cały czas się nią zajmuję, pozostałe koty niedopieszczone. Dziś obsiadły sąsiadkę i ta na dwie ręce musiała je głaskać. Na forum brakuje zupełnie czasu. Zajrzę tu jeszcze przed snem.
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lut 07, 2007 9:05

Duzo zdrowia dla Inki!!
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lut 07, 2007 9:17

Fraszko - koniecznie zastanówcie się nad trzustką! smolista kupa to jeden z objawów, ćwiczyłam to z Myszą i ze Szczurkiem.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lut 07, 2007 9:25

a jak sprawa wygląda dzis :?:
:ok:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43978
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 07, 2007 10:44

Jak Ineczka dziś?

może jednak zbadać jej tą krew, tak na wszelki wypadek
dzienniczek_Marysi->http://emanka.hpage.com/
Obrazek

emanka

 
Posty: 1098
Od: Śro maja 12, 2004 22:04
Lokalizacja: warszawa jelonki

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości