Misia nie ma białaczki. Chyba. Wetka powiedziała, że gdyby test wyszedł pozytywnie, to do mnie zadzwoni. Nie zadwoniła. A gdy ja zadzwoniłam, już jej nie było
Ale, ale: Misi się poprawiło! Zaczęła jeść

i sikać
Nie nasikała na dywan, nie. Tylko na parkiet, w którym pomiędzy klepkami są paromilimetrowe szpary... Tuż obok swojego ulubionego gniazdka elektrycznego. Być moze nasikałaby do gniazdka, ale mam już na nim zatyczkę

Bo jeszcze tej samej nocy, gdy Misia zaległa pod szafą, a ja zasypiałam ukołysana jej donośnym mruczeniem, nagle zerwałam się, tknięta straszną myślą, i popędziłam do kuchni. Skąd przyniosłam ciężki garnek, którym gustownie nakryłam gniazdko. Dopiero potem zasnęłam snem sprawiedliwego. I odtąd mam zatyczkę.
Misia po kilku godzinach od wizyty u weta znów zainteresowała sę jedzeniem, chciała jeść, ale po dwóch maleńkich kawałeczkach odstąpiła. Stały pokarm, nawet w takiej “ilości”, najwyraźniej powodował u niej bóle, bo potem stękała.
Więc tak jak przez dwa poprzednie dni, wlałam w nią 5 ml naparu z siemienia, a potem jeszcze 2 x 5 ml zbełtanego z żółtkiem. Za każdym razem piła chętniej. Dziś rano znowu siemię, a w połudne spod szafy dobiegł mnie miauk. Miseczka po wodzie była pusta (strasznie dużo pije...). Czym prędzej napełniłam, ale ona domagała się jeszcze jedzenia! Zjadła całkiem sporo saszetki Renal, a pod wieczór kawałek gotowanego fileta kurczka.
Delikatny masaż brzuszka dalej sprawia jej wyraźną przyjemność.
To nie koniec. Myślałam, że mi się wydawało, ale nie – węzły chłonne pod brodą wyraźnie zmalały i nie są już takie twarde. Koło łapek też. Właściwie nie wyczuwam już węzła pachwinowego po prawej stronie, a był wielki.
Wielki guz sutka, po drugiej stronie, niestety jest nadal

Za to... nie ma sutka

Naprawdę.
Chcąc sprawdzić, czy to jest ten guz, o którym mówiła wetka, a nie węzeł, zaczęłam szukać sutka. Już wczoraj zastanowiło mnie, że ona na skórze na tym zgrubieniu w jednym miejscu ma zbiór drobnych ciemnych plamek. Widać je, bo miała zgoloną sierść do usg. I dziś wyszło mi, że w tym miejscu powinien być sutek. A nie ma! Co się z nim stało? Ten guz wydaje się być pochodną utraty sutka...
Nic tego nie wiem i pewnie już nie będę wiedziała. Kroić jej raczej nie dam. Wydaje mi się, że w jej przypadku najlepszym wyjściem będzie opieka paliatywna.
Choć zobaczymy, co będzie dalej i czym Misia jeszcze zaskoczy.
Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa, za wsparcie. A najbardziej za czytanie ze zrozumieniem...
Iburg, Twój Cyryl jest bardzo podobny do Misi. Tylko ona nie jest jeszcze taka siwa
---