Z pamiętniczka karmicielki

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 02, 2007 18:45

Jolu, czyli w sumie nie wiele wiadomo.

Nawet gdyby to miałby byc kres jej "wędrówki", to najważniejsze by nie cierpiała.
Jak dobrze, że jest u Ciebiei w domu.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lut 02, 2007 19:45

Bidulinka... wlasciwie to nie wiadomo co dalej... :roll: trzymaj sie Misiu!
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt lut 02, 2007 21:33

jola.goc chylę czoła przed tobą a za Misię trzymam kciuki a moja Misia pazurki .

Patrycja26

 
Posty: 721
Od: Nie paź 08, 2006 16:50

Post » Pt lut 02, 2007 21:45

Bardzo mi przykro Jolu. Cudnie się czyta twój pamiętniczek.
Podobno mojej Czarnej USG tez tak wyglądało, lekarze po cichu komentowali, w końcu zamilkli...

Zelka

 
Posty: 133
Od: Śro gru 15, 2004 22:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 03, 2007 9:06

Nie potrafię doradzić operacji ani jej odradzić... Jolu, wiem, że zadecydujesz nie z myślą o sobie, tylko z myślą o Misi.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob lut 03, 2007 9:20

To prawda Jolu, umiesz pisac i ciekawie sie czyta. Szkoda tylko ze masz tyle smutnych przypadków. O Misi tak ładnie pisalas. Tak bym chciala żeby jej sie poprawiło. To taka dzielna koteczka. Trzymam kciuki za poprawę zdrowia.
Obrazek
Obrazek

Iburg

 
Posty: 5024
Od: Wto sty 04, 2005 21:52
Lokalizacja: Rybnik

Post » Sob lut 03, 2007 21:19

Misia nie ma białaczki. Chyba. Wetka powiedziała, że gdyby test wyszedł pozytywnie, to do mnie zadzwoni. Nie zadwoniła. A gdy ja zadzwoniłam, już jej nie było :|

Ale, ale: Misi się poprawiło! Zaczęła jeść :) i sikać :twisted:
Nie nasikała na dywan, nie. Tylko na parkiet, w którym pomiędzy klepkami są paromilimetrowe szpary... Tuż obok swojego ulubionego gniazdka elektrycznego. Być moze nasikałaby do gniazdka, ale mam już na nim zatyczkę :) Bo jeszcze tej samej nocy, gdy Misia zaległa pod szafą, a ja zasypiałam ukołysana jej donośnym mruczeniem, nagle zerwałam się, tknięta straszną myślą, i popędziłam do kuchni. Skąd przyniosłam ciężki garnek, którym gustownie nakryłam gniazdko. Dopiero potem zasnęłam snem sprawiedliwego. I odtąd mam zatyczkę.

Misia po kilku godzinach od wizyty u weta znów zainteresowała sę jedzeniem, chciała jeść, ale po dwóch maleńkich kawałeczkach odstąpiła. Stały pokarm, nawet w takiej “ilości”, najwyraźniej powodował u niej bóle, bo potem stękała.

Więc tak jak przez dwa poprzednie dni, wlałam w nią 5 ml naparu z siemienia, a potem jeszcze 2 x 5 ml zbełtanego z żółtkiem. Za każdym razem piła chętniej. Dziś rano znowu siemię, a w połudne spod szafy dobiegł mnie miauk. Miseczka po wodzie była pusta (strasznie dużo pije...). Czym prędzej napełniłam, ale ona domagała się jeszcze jedzenia! Zjadła całkiem sporo saszetki Renal, a pod wieczór kawałek gotowanego fileta kurczka.
Delikatny masaż brzuszka dalej sprawia jej wyraźną przyjemność.

To nie koniec. Myślałam, że mi się wydawało, ale nie – węzły chłonne pod brodą wyraźnie zmalały i nie są już takie twarde. Koło łapek też. Właściwie nie wyczuwam już węzła pachwinowego po prawej stronie, a był wielki.
Wielki guz sutka, po drugiej stronie, niestety jest nadal :cry: Za to... nie ma sutka 8O Naprawdę.

Chcąc sprawdzić, czy to jest ten guz, o którym mówiła wetka, a nie węzeł, zaczęłam szukać sutka. Już wczoraj zastanowiło mnie, że ona na skórze na tym zgrubieniu w jednym miejscu ma zbiór drobnych ciemnych plamek. Widać je, bo miała zgoloną sierść do usg. I dziś wyszło mi, że w tym miejscu powinien być sutek. A nie ma! Co się z nim stało? Ten guz wydaje się być pochodną utraty sutka...

Nic tego nie wiem i pewnie już nie będę wiedziała. Kroić jej raczej nie dam. Wydaje mi się, że w jej przypadku najlepszym wyjściem będzie opieka paliatywna.
Choć zobaczymy, co będzie dalej i czym Misia jeszcze zaskoczy.

Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa, za wsparcie. A najbardziej za czytanie ze zrozumieniem...

Iburg, Twój Cyryl jest bardzo podobny do Misi. Tylko ona nie jest jeszcze taka siwa :wink:

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Sob lut 03, 2007 22:53

Niestety, poprawa była bardzo krótka.
Misia zwymiotowała wszystko, co dziś zjadła.
Nie będzie już lepiej :(

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Sob lut 03, 2007 23:33

może będzie...
może tylko za dużo zjadła na raz
trzymam kciuki strasznie mocno

realka

 
Posty: 420
Od: Pon kwi 25, 2005 19:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lut 04, 2007 0:13

Misiu... trzymaj sie no! teraz bedzie juz fajnie...
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lut 04, 2007 0:37

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=55850 aukcja na koty
ja wierzę, że to jeszcze nie czas Misi, przecież zgrubienia się zmniejszyły.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Nie lut 04, 2007 8:47

Misiu , dasz rade jeszcze!!

Jola , jutro lub we wtorek ide do weta po jedzenie dla Poli, wezme convalescence w proszku dla Was!
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Nie lut 04, 2007 15:50

Jolu, smutno, że ciągle coś... :(
zapraszam chętnych tu - http://www.forum.miau.pl/viewtopic.php? ... 50#2052150
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon lut 05, 2007 4:16

U Misi właściwie bez zmian. Węzły podżuchwowe trochę mniejsze, zwłaszcza lewy, tak samo pachwinowe.
Te pod pachami przednich łapek już w ogóle niewyczuwalne. Niestety brzuszek zrobił się twardszy, lekko wzdęty. Często jej go masuję, dużo ją głaszczę, jest wtedy bardzo szczęśliwa.

Dziś dostawała pokarm w płynie, tego nie zwraca. W nocy zjadła odrobinkę gotowanego i rozgniecionego fileta z kurczaka - i na razie nie zwróciła.
Chciałabym, żeby mogła jeść stały pokarm, choćby dlatego, że nie mam miksera, a dokładniej akurat tej końcówki miksującej :(

Magicmado, Dakoto, Carmello - ogromne podziękowania ode mnie, Misi i reszty kotów zdrojowych :aniolek:

Wygrzebałam zdjęcia mojej babuszki - zrobione zeszłej zimy, gdy wygrzewała i leczyła u mnie dupkę:

http://upload.miau.pl/2/17766.jpg
http://upload.miau.pl/2/17767.jpg

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Pon lut 05, 2007 8:30

Jolu, czy ona dostaje jakieś leki?

A środki odpornościowe. Może przysłać Ci porcję Interferonu (ludzkiego)?

Nei poddawaj sie. Zawsze jest nadzieja.
Może operacja jest ratunkiem?
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 68 gości