kocinka złapana, to znaczy nie musiałam jej łapać tylko sama przyszła, wziełam ją na ręce, wsiadłam do samochodu i zapakowałam do transportera, a to już jej się nie podobało. Za kocinką przybiegły kocury, czyli ma rujkę, tzn miała bo P. Kasia zadzwoniła do weta i wybłagała sterylkę na dziś, żeby już jej nie stresować tym upychaniem do transportera. Tak więc, kocinka wybudza się już po zabiegu

uff.
Teraz tylko parę dni na dojście do siebie i kocinka jedzie do Pucka.
Jej dzieci przyszły na świat wiosną zaszłego roku, dziś je widziałam, są cudne(dwa czarno - białe i jeden biały z pręgowanymi łatami), wielkie i wypasione, dzikie, uciekały pomimo, żę dzielił nas płot

Wyglądają na kocurki, ale pewności nie mam