Wczorajszy dzień był dla mnie koszmarem
Po raz pierwszy futerko przelewało mi sie przez ręce i ta moja niemoc

właściwie to myślałm, ze to bedzie koniec naszej realnej przyjaźni
W nocy co chwile sie budziłam i sprawdzałam czy Fil oddycha, nasłuchiwałam rytm serca.
Rano nie miałam żadnej iskry nadziei na poprawę, dopiero po południu leciutko ożył, co wskazuje na podniesienie sie poziomu hemoglobiny. Stał sie ruchliwy i pewnie stąpał na nózkach, choć jego ciałko jest nadal wiotkie
Tak sobie mysle, że chyba zadzwonie do Wrocławia do dr (zapomniał nazwiska - z lecznicy Legwan) umówię sie na wizytę i moze nawet Fila zabiorę, niech go zbadają. Chciałabym aby podjeli sie leczenia erytropoetyną, może mają doświadczenie w podawaniu tego leku.
U mnie boją sie, a wrecz odradzają, że wysokie koszty a efekty moga być zadne, a to ja wiem, niemniej teraz gdy Fil leciutko sie dźwiga, to mam nadzieje na poprawę, nadzieje w tym leku.
Czy moga byc jakieś skutki uboczne podania erytropoetyny?
Czy jesli w tej chwili dostaje zelazo, to nie mozna mu aplikowac EPO?
Iniekcje zawsze lekarz podaje?
Fil napił sie wody

dokończył kolacyjke

zasypia mrrrmrrrrmrmrrrrr