Niestety wydawało się że u Filipa jest lepiej a tu się okazuje że wręcz coraz gorzej

Jeździmy z Kasią w każdy poniedziałek do weta..... tydzień w tydzień ..... W zeszłym tygodniu właśnie padło przypuszczenie że to alergia na białko i Kasia odstawiła wszystko co związane z białkiem i rybą. Filip dostał zastrzyk i dzisiaj miałyśmy sie tylko pokazać do kontroli, a tu znowu zaczął się drapać i powstały strupki i zaczęła miejscami wychodzić sierść

..... Kasia jest załamana. Pani doktor wzięła kawałek pod mikroskop i powiedziała że grzyb to nie jest ani też żadne bakterie .... że w zasadzie wogóle nie wiadomo co to jest i że po ostatnim zastrzyku to miało minąć. Niestety tak sie nie stało. W środę mamy jeszcze raz przyjechać bo szef tej kliniki do której chodzimy zajmuje się dermatologią i chciałaby żeby on to ocenił.... Najgorsze jest to że Kasia się załamuje i brakuje jej środków na leczenie .... do tego nie ma wsparcia w mężu i szczeże mówiąc są z powodu kota na "wojennej ścieżce"

Z braku środków Kasia zastanawia się żeby kotka oddać, czego bardzo nie chce, a mąż powiedział że nie da jej na kota nawet złotówki i zarzuca jej że poświęca mu tyle czasu i że kot je lepiej niż oni sami .... co robić ??