już jestem i piszę co i jak:
odrobaczanie poszło na dwie tury. w piątek niestety zostałam podrapana, obsyaczana i opluta przez Jędrka i Maksa. w sobotę pomagał mi TŻ, i zapodaliśmy lekarstwo (rozpuszczony Aniprazol) za pomocą strzykawki. nie obyło się bez plucia i burczenia na wszystkich, ale strat w ludziach i w kotach nie było. a oto Jędrek na parapecie z miseczką, której zawartość miała mu zrekompensować nieprzyjemne odrobaczanie

:
a tutaj już Jędrek na swoim ulubionym fotelu noclegowym:
jeżeli chodzi o życie Jędrka w naszym domu, to jak na razie dogadał się z Emilką (na którą z Maksem nie zwracają większej uwagi, bo jest smarkata, ale dzisiaj widziałam jak Jędrek i Emilka bawili się chwilę ze sobą - a raczej droczyli się

), a z Maksem syczą na siebie i próbują ustalić hierarchię ważności kotów w domu. poza tym Jędrek jest pierwszy do miski i je absolutnie wszystko, co można znaleźć z kociej spiżarni.
wygląda bardzo zdrowo, tylko niezbyt ładnie pachnie mu z paszczy, ale to pewnie przez parodontozę.
Jędrek zdecydowanie nie jest nakolankowy. średnio dwa razy dziennie syczy na mnie i zdziela mnie łapą przez rękę, kiedy chcę go pogłaskać. jest nadal mocno wystraszony, ucieka przy każdym głośniejszym dźwięku czy gwałtowniejszym ruchu. ogólnie rzecz biorąc nie lubi, kiedy przeszkadza mu się w życiu.
boję się trochę czy znajdzie się odpowiedni domek dla niego, bo to jest kot, który wymaga dużo pracy
