Onionek przegral ze ślepym losem ... [']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 26, 2006 20:00

Jak kociaki po świętach?
Lucynka+ Lisek, Prozac, Rysiek, Kitka, Misia oraz za TM: Kota, Ptyś, Czika, Fredzio, Piracik, Imbir,Pysia, i Borysek/jedyny mój piesek/

Lucynka

 
Posty: 3376
Od: Czw sie 05, 2004 21:21
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Wto gru 26, 2006 22:44

Trochę się opuścilam :oops: :oops: :oops:
nie dość, że mam nowego kota z porażonym kręgoslupem, to umarla mi Samantka , matka Tyskich krówek :cry: :cry: :cry:
maleńka, uparta, zlośliwa staruszka :cry: :cry: :cry:


Z dobrych wiadomości to guz Sprężynki nie jest zlośliwy !
Nie chcę pokrecić, bo jeszcze nie widzialam wyników ale wet mi powiedzial przez telefon, ze to jest nadziąślak z tendencją do przerastania, zaatakowana jest kość, ale calość nie ma cech zlośliwych i nie będzie dawać przerzutów
Problem tylko jak będzie rosnąć i przeszkadzać w jedzeniu..., bo żeby to usunąć, to trzeba by fragment żuchwy wyciąć, tzn kość :roll:
Więc pewnie nigdy tego nie będziemy poprawiać ...

Może ktoś pokocha przemilego kota z gówką w ksztalcie jablka, ogonkiem zwiniętym w sprężynkę i guzem pod językiem :D
Wyniki krwi ma wzorcowe.
Taki oryginal musi znaleźć domek ! Bardzo często do mnie dzwonią panie, że chca adoptować kota...tylko musi być oryginalny :twisted: , nie wiem tylko czy o taki oryginal im chodzi. :roll:

Do kompletu ma braciszka resorka...ale jego nie zdążylam jeszcze przebadać.

Onionek natomiast kwitnie. Gdyby nie wyniki to bym sie wogóle nie martwila :?
Dostaje steryd zeby nie kaszlal i sobie funkcjonuje. Kichać przestal, oczy też ma ladne. Wszystkie koty tlucze, bez litości...zwlaszcza kotki 8O , nie straszy, nie grozi, poprostu tlucze.
Sika tylko po scianach :evil: , wet odmawia kastracji bo przy takiej niewydolności oddechowej znieczulenie odpada

Brudny jest dalej jak byl, nie będzie sie myl i koniec.
Pochlania wszelkie ilości jedzenia i domaga się mojego towarzystwa na wylączność.

Po nowym roku Hematolog będzie badal krew Onionka pod mikroskopem, zwlaszcza jego leukocyty, bo diagnoza dalej jest niewiadoma :roll:
Pewne są tylko zrosty w plucach , tylko dalej nie wiemy czy to po zapaleniu czy to nowotwór
W zasadzie stoimy w miejscu.
Dziękuję Dogo i Miau za pomoc w walce ze skutkami powodzi i osuwiska.
Jesteście niesamowici .

Biafra

 
Posty: 207
Od: Czw maja 18, 2006 8:59
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Śro gru 27, 2006 12:06

Czy tyskie krówki to te koty, którym umarła opiekunka? te które mieszkały na dziewiątym pietrze w bliku w Tychach?
Dobrze, ze u Srężynki to nie rak. Trzymam kciuki za Onionka :wink:
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro gru 27, 2006 20:06

Amica pisze:Czy tyskie krówki to te koty, którym umarła opiekunka? te które mieszkały na dziewiątym pietrze w bliku w Tychach?


Tak to dokladnie te koty , a Samantka byla ich matką...
Najmniejsza, najstarsza z guzami. Ogólnie wszystkie byly w nienajlepszej kondycji, 10 kotów w malym mieszkaniu bo Pani je kochala , a do jedzenia mialy wędzone makrele i pasztety z puszki :evil:

Samantka najdluzej byla na tej diecie :cry: , ale i tak pożyla sobie u nas parę miesięcy a nie skonala w schronisku , które miala w perspektywie.
Tylko strasznie jej brak :cry: :cry: :cry:

Z pozostalej dziewiątki jeszcze tylko Ofelka nie ma domku. Jest na tymczasie u Berni.
Dziękuję Dogo i Miau za pomoc w walce ze skutkami powodzi i osuwiska.
Jesteście niesamowici .

Biafra

 
Posty: 207
Od: Czw maja 18, 2006 8:59
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Czw gru 28, 2006 11:55

Ludzie czasem chcą jak najlepiej a ta ich miłość okazuje się taka niemądra. Nie rozumieja, że koty to nie ludzie i ludzkie jedzenie im szkodzi. Dzielą się tym co mają najlepszego...
Wczoraj dowiedziałam się, że nie żyje siostra mojego Kuby, córka Soni - miała w domu wypadek, prawdopodobnie złamała kręgosłup i została uśpiona trzeciego dnia, gdy nie było już nadziei a cierpienie stało się nie do wytrzymania. I w tych ostatnich chwilach nie było przy niej jej ukochanej pani (kotka była w lecznicy, wszystkim zajmował się mąż pani - oboje sa już starsi i sami schorowani) tylko dlatego, że nie mogła patrzeć na jej cierpienie! Ja tego nie potrafię zrozumieć. Ja z moimi zwierzętami, które odchodziły byłam do końca, widziały mnie i czuły mnie całym ciałkiem... To ostatnia rzecz jaką mozna zrobić, żeby nie bały się, nie odchodziły samotne i przerażone. Dlaczego ludzie tego nie rozumieją?
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pt gru 29, 2006 0:21

Nie każdy jest w stanie to wytrzymać, ja, jak i wiele obecnych tu osób nie potrafi tego zrozumieć, ale niestety należy to przyjąć, ważne, że chociaż potrafią znaleść odwagę, by kogoś poprosić o pojęcię i wykonanie tej decyzji, by zwierzak nie cierpiał. Ja zostałam poproszona przez moją ciocię o zawiezienie jej 10 letniego cierpiącego psa "do uśpienia", nie wiem czy się bała, czy nie chciała, czy nie umiała Rokiemu pomóc w odejściu za TM, mnie też to bardzo bolało (a pies był już w bardzo złym stanie), ale pojechałam i do końca (mimo dziwnych protestów weterynarza) byłam z nim do końca, zasnął głaskany i WIEDZĄCY, że nie jest sam. I uważam, że spełniłam najlepsze uczynek zarówno dla psa jak i mojej cioci
Obrazek

andorka

 
Posty: 13674
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Sob sty 20, 2007 8:37

:?:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie sty 21, 2007 12:44

:cry:

justyna_ebe

 
Posty: 1580
Od: Nie paź 17, 2004 16:00
Lokalizacja: łódzkie

Post » Wto sty 23, 2007 21:54

justyna_ebe pisze::cry:


Justyna już wie...
Onionka nie ma już z nami. Odszedl w sobotę, a ja do dzisiaj nie potrafię nic sensownego napisać. :cry: :cry: :cry:
Przez 2 miesiące balansowal na granicy życia i śmierci. Walczyl każdego dnia o kolejne godziny. Byl wielką zagadką , każdego dnia jego samopoczucie bylo skrajnie inne. Raz pobudzony, wręcz agresywny, na najwyższych obrotach , a potem znowu zwinięty w klębek jakby nieobecny.

Caly czas mial ogromny poziom leukocytów, wskazujący na infekcję, którego źródla nie udalo sie znaleźć. Po kuracji antybiotykowej wciąż 26 000 leukocytów. Ale zyl normalnie, spacerowal, biegal, przeganial koty.

W czwartek zacząl slaniać się na nogach, powlóczyl tylnymi nogami. Jadl normalnie ale jakby byl po narkozie. Mimo apetytu byl wiotki i odwodniony. Lekarz stwierdzil , ze to są nieprawidlowe odruchy od mózgu.
Próbowaliśmy mu podawać kroplówki, ale po kilku minutach zaczynal walić glową, zginać się , wytrzeszczać oczy i dusić.
Dostal relanium i konwulsje mu przeszly, ale kroplówki po 5 minutach powolnego kapania powodowaly atak. Znowu walil glową.
Noc przespal w miarę spokojnie dopóki relanium dzialalo. Rano pojechal do kliniki. Musial leżeć w namiocie tlenowym bo zacząl sie dusić. :cry:

Pobrano mu krew. Parametry nerkowe i wątrobowe w porządku. Morfologia poza leukocytami w normie. Leukocytów mial 45 000.
Wszyscy stali i nie wierzyli.
Zrobiliśmy ponownie testy na FIV i FELV, kolejne zdjęcie RTG i nic. Nie udalo nam się zlokalizować źródla infekcji.
W rozmazie wyszla neutrofilia, limfopoeza, zmiany toksyczne.
Temperatura mu spadla do 36,8 :cry:

Uspokajal sie tylko na termoforach, przy próbie podania kroplówek zaczynal szaleć, po niewielkiej ilości plynu. Jakby go glowa bolala.

Weterynarze stwierdzili , że to prawdopodobnie zapalenie mózgu. To jedyne miejsce, które Onionek mial nie badane, a gdzie mogloby być źródlo infekcji. Ewentualnie jakiś guz, wylew. Dostal antybiotyki dożylne, które dotarlyby do plynu mózgowo-rdzeniowego. Zalecone co 8 godzin...dostal 4 dawki, do piątej już nie dotrzymal.
Umarl w sobotę wieczorem. Juz wcześniej byl zupelnie wiotki jak szmatka. Wciąz nie wierzę, że go nie ma.
Pierwszy ra widzialam takie oczy, seledynowo-zielone z turkusowymi mieniącymi sie krysztalkami. Zawsze wybiegal mi na przeciw, towarzyszyl mi we wszystkich czynnościach :cry: :cry: :cry:

Dopiero wczoraj go zakopalam. Caly czas bilam sie z myślami czy nie poslać go na sekcję. To jest niemożliwe, żeby nie można bylo znaleźć przyczyny jego odejścia. Rozmawialam z lekarzami, wszyscy rozlozyli ręce. Sekcja bylaby super, taki nietypowy przypadek, można by wydać publikację... :?
Nie dalam, niech do końca zostanie Onionkiem, a nie jakąś publikacją.
Na myśl w jaki sposób wyciągną mu mózg i pokroją na części zrobilo mi sie slabo.
Teraz śpi sobie pod jablonką.

Mnie wciąż dręczy jedno pytanie. Gdzie jest sens i kiedy robimy coś dla kota a kiedy dla siebie. Jak znalazlam Onionka , to byl w stanie agonalnym. Z góry weci zakladali, że przy takim odwodnieniu pewnie padną nerki albo wątroba. Że jest skrajnie niedożywiony i lepiej uśpić bo będzie kaleką. A on na przekór wszystkiemu walczyl i dzielnie sobie radzil.
Mam nadzieję, ze Onionek byl szczęśliwy przez te dwa i pól miesiąca a nie że dolożylam mu cierpień.

Mnie z pewnością byloby lepiej rozstać się z nim na początku, bo teraz to kompletna masakra ... :cry:

Poniżej ostatnie zdjęcia śpiącego Onionka

Obrazek
Obrazek
Obrazek

a tutaj Onionek dwa tygodnie temu
Obrazek
Dziękuję Dogo i Miau za pomoc w walce ze skutkami powodzi i osuwiska.
Jesteście niesamowici .

Biafra

 
Posty: 207
Od: Czw maja 18, 2006 8:59
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Wto sty 23, 2007 21:59

:cry: :cry: :cry:
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30705
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto sty 23, 2007 22:01

Współczuje i wirtualnie przytulam, bardzo mi przykro :(
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Wto sty 23, 2007 22:07

:( współczuję
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto sty 23, 2007 22:08

Biafra, ale odszedł na kochających rękach, a nie jak niepotrzebny śmieć pod sklepem, podarowałaś mu 2,5 mies szczęśliwego życia, płaczę, płaczę nad ludzkim złem, nad Onionkiem i nad Tobą, że musisz to znieść.

Brykaj Onionku za TM, nic Cię już nie boli [']
Obrazek

andorka

 
Posty: 13674
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Wto sty 23, 2007 22:08

:(

dobrze, ze mial chociaz te dwa i pol miesiąca z Tobą.
Bardzo współczuję.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Wto sty 23, 2007 22:10

:crying:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 1188 gości