no dobra, wiec ja sie dzis bede chwalic (nowosc

) moja Kicia.
wczoraj nastapil maly przelom w naszych relacjach. a zaczelo sie tak...
za gorami, za lasami, na tarchominie, w malym mieszkanku zyla sobie pani i Kicia. Kicia generalnie nastawiona do ludzi byla dosc otwarcie, dawala sie glaskac i podchodzila do wlascicielki, jednak byly to kontakty dosc ostrozne. az do wczoraj...
pani ogladala Fakty, Kicia wskoczyla na koniec kanapy. tak gdzies po 10 minutach zrobila kilka krokow i podeszla blizej, ale ciagle dosc daleko.
po kolejnych 10 minutach, zmniejszyla ponownie odleglosc.
w efekcie pod koniec faktow wdrapala sie pani na kolana i miauczac poprosila: glaszcz mnie (lub rozkazala )

.
poniewaz pani sie bardzo przjela tym przejawem czulosci ze strony Kici, wiec siedziala w bezruchu ogladajac sport, prognoze pogodym, a potem uwage
wielka Kici chwala, za to, ze po jakis 40 minutach miala dosc, bo zaczelam sie bac, ze jeszcze jakis film bede musiala ogladac
zeszla, polozyla sie obok i smacznie zasnela.
sprawdzilam pozniej jeszcze, czy jak usiade na kanapie, to czy do mnie przyjdzie. i przyszla! tadam tadam
czyli tydzien 4 naszej wspolpracy z Beksa uwazam za otwarty
aha, jeszcze chalam dodac, ze jestem wpatrzona w Kicie jak w obraz, wychowuje rozpieszczona jedynaczke i jeszcze sie ciesze.
krolewna trafila na podatny grunt
