Przepraszam za opóźnienia – ale jeszcze sesja mi się jakoś rozpoczęła – co ze zdziwieniem zauważyłam późno lecz na czas i trochę musiałam się takimi nudami zająć a nie kociastymi.
W podziękowaniu dla wszystkich „pomocników”, a w szczególności dla Czarnej Nutki – Czarna Mańka.
„Zwano ja Czarna Mańką wśród ulicy,
znali ja dobrze wszyscy wszerz i w krąg.
Nęcił czar jakiś, spogląd jej źrenicy,
Choć przechodziła ot, tak - z rąk do rąk.
Miłość obłędną i zawrotną siała,
Była ulicznicą taką - bo i cóż?
Durzy się w Mańce pół Woli bez mała,
Niejeden o nią zakrwawił się nóż.”
Czarna Mańka prawie jak w piosence, być może przechodziła z rąk do rąk i być może znali ją wszyscy w okolicy, co prawda nie na Woli, ale pod Nasielskiem – tą kochaną koteczkę dostarczyło do Kasi okoliczne chłopstwo i tak Mańka zamieszkała u Kasi. Mańka jest koteczką jak najbardziej adopcyjną, ma ok. 3 lat. Nie sprawia żadnych problemów, jest bardzo kontaktowna i miła – więc może ktoś z Woli ( choć niekoniecznie musi być z Woli) bez użycia noża – przygarnie Czarną Mańkę – realnie lub wirtualnie ? Dziewczynka świetnie by się czuła mając swojego dużego pod bokiem – bo w czasie ostatniej wizyty – bardzo starała się, abyśmy jej nie przeoczyły ii starała się jak może skupić na sobie uwagę – co nie jest takie proste jak konkuruje się z Lalką, Florentyną, Babką i innymi kociastymi, a jednak jej się udało. Co prawda musze się przyznać, że atakowały mnie w kuchni równocześnie dwie koteczki – Czarna Mańka i Marusia – a że czarna Mańka wcale nie jest czarna ( a przynajmniej nie całkiem w przeciwieństwie do Marusi) to prawie dziewczyny mi się pomieszały. Bo obydwie naraz chodziły mi po notatniku i po krzesełkach i na kolanka i co się Kasi zapytałam a kto to ? To ona odpowiadała mi wymiennie – Czarna Mańka albo Marusia i ja tak automatycznie uznałam, że Czarna Mańka to Czarna Mańka a tu niespodzianka..
Skoro wspomniałam o Marusi to ją przedstawię
Marusia jest koteczką po dwakroć wylewną – po pierwsze wylewną szalenie w okazywaniu uczyć i to jest ta weselsza strona jej wylewności. Po drugie niestety Marusia jest po wylewie – co widać. Marusia ma cały czas objawy neurologiczne – choć nie przeszkadza jej to bardzo intensywnie domagać się zainteresowania i pieszczot. Nie przeszkadza jej to także we wchodzeniu na stół i w wdrapywaniu się na obecnych głaskaczy, ale maleńka główeczką troszkę kręci cały czas i jest lekko nieskoordynowana – więc trzeba bardzo uważać, aby nie zrobiła sobie krzywdy kiedy wchodzi na stół. Marusia także czeka na wirtualnego opiekuna – a zapewniam, że jeśli taki opiekun odwiedzi kiedyś Marusię – ona na pewno będzie się do niego tulić i pokaże jak bardzo wartą miłości jest koteczką.
A żeby postawić kropkę nad i – w tej opowieści black&white nie może zabraknąć Śnieżki
Śnieżka jest koteczką , która została znaleziona na Ochocie. Wydaje się, iż była wychowana jako kotka wychodząca i taka pozostała. Nie chce zrezygnować z możliwości korzystania z atrakcji poza domem – u Kasi akurat jest bezpieczna, bo terenu Azylu opuścić nie może. Jest kotką łagodną i niekonfliktową, ale nie wylewną. Byłam bardzo dumna bo udało mi się Śnieżkę pogłaskać a ona choć jestem dla niej obcym człowiekiem nie uciekała. A ja mam słabość do białasów ( co prawda kociaste mieszkają ze mną różniaste, ale psiaki mam białasy) białawy obok żadnego białasa obojętnie przejsć nie mogę. Czy ktoś ma może podobnego „białego fioła” jak ja – to zapraszam – koteczka tylko czeka by być czyjaś wirtualną białaską.