Azor dzisiaj wyjątkowo przespał spokojnie noc, mogłam się byczyć w łóżku do czwartej nad ranem

. Nawet się zastanawiałam czy moje biedne kociątko nie jest chore

, ale zaraz poprawił mi nastrój

, podczas mojej zaledwie półgodzinnej bytności na zakupach wrąbał pół mojego kapcia, ukradł klucz od barku i rozwalił po całym pokoju opakowanie podpasek

, były w zamykanej szafce, niestety mam w domu ślusarza (Bono jak zostanie ładnie poproszony jest w stanie otworzyć każdą szafkę i drzwi).
Kiedy stanęłam w progu Azik zmęczony spał na stercie resztek , trochę podeszwy z kapcia, trochę ligniny. Ma ktoś takiego potwora??
A teraz znowu kicha, bo nosia zatkało mu dokumentnie.
A propos - było też bardziej zabawnie, kiedy nakichał prosto w twarz kominiarza

, myślałam że padnę - Azor poszedł powitać ekipę kominiarzy kontrolujących naszą instalację, oczywiście całusom nie było końca, w pewnym momencie coś go zakreciło w nosku i jak nie kichnie

, kominiarz był cały mokry.... najpierw zaniemówił, a potem nastało pandemonium, cała ekipa rżała jak stado koni, generalnie sympatycznie było

.
Azik właśnie wlecze moją kurtkę po podłodze

, zabiję drania...