» Śro sty 10, 2007 22:52
07.01.2007
Ona:
Dzisiaj szybko do weta, bo Szczęściarz ma sesję zdjęciową. Jest zdenerwowany, źle zniósł podróż i wizytę. W kontenerku mokro, wpadamy z Gunią w panikę, że to znowu coś z brzuszkiem i dzwonimy do naszego weta. Po chwili okazuje się, że to jednak nic groźnego, tylko sioooo....
08.01.2007
On: Na te kłucia jeździmy codziennie! Do tego ciągle jestem głodny, stoję nad pustą miseczką i patrzę jej w oczy, proszę o więcej. Może się domyśli! Domyśliła się, ale powiedziała, że więcej to będzie potem.
Ona:
Siadam na kocu na podłodze, Szczęściarz stoi obok mnie, łasi się nieśmiało. Myślałam, że sam przyjdzie na kolana, ale nie... jeszcze się boi, nie odważył się.
09.01.2007
On:
Znowu wyjazd, kłucie, krwi mi utoczyli do dwóch fiolek, trochę się broniłem. Jak wracaliśmy to zrobiłem siooo do kontenerka, dlaczego ona mnie zabiera akurat w porze sikania?
Ona:
Musimy jeździć codziennie i mniej więcej o tej samej porze, trzeba zachować równe odstępy pomiędzy zastrzykami. Najlepszy jest powrót do domu tzn. do suszarni, przytulanie, ugniatanie łapką, niestety tylko jedną... Ciekawa jestem kiedy on zacznie wreszcie mruczeć?
Gunia i Zulka&Fruzia
