Czy Teosiek bardzo rozrabia?
Hmmm...
Niech pomyślę... Rano budzę się z kotem owiniętym wokół szyji mruczącym jak zepsuty ciągnik, wstaję i idę do WC, kot za mną atakując sznurki przy nogawkach od piżamy. Narazie grzecznie

Zaczyna się robić kiepsko jak siadam na kibelku a kot upiera się żeby mi wejść na kolana
Jak wracam z pracy to są istne szaleństwa! Pogoń z kłębkiem w paszczy, polowanie na żyrafkę-zabawkę i skakanie przy nodze (mój kot nie używa pazurków, wszystkich to dziwi ze mną włącznie

), fikołki z przysiadu z kłębkiem w pyszczku, skakanie po łóżku - ot normalny kot.
Rozrabia zawsze wieczorem i nocą albo kiedy przychodzi chłopak mój albo współlokatorki.

Ostatnio Teo znalazł sobie nową zabawę - podgryzanie pacy u stóp wystająchych spod kołdry należących do TŻa Olgi
Najgorsze są noce szaleństwa...
Bieganie z grzechoczącą piłeczką po przedpokoju, skakanie i chodzenie po głowie, bawienie foliową torebką o 4.00 rano (skąd on je bierze????) skoki na łańcuch przy drzwiach, świergotanie i bieganie po mieszkaniu, trącanie talerzy na zmywaku... Wtedy mam ochotę go zabić ale nie chce mi się wstawać bo ta godzina snu zawsze mnie zbawi
Tak więc jak widać mam bardzo grzecznego kota choć wczoraj wyszłam z kuchni na 5 min a on zjadł cały pasztet z kanapki (dobrze że jednej...)
Kocham go
