No i stało się - kuchenne damy na pokojach

. Miało to być jeszcze za jakiś tydzień. Ale... Filusia wzięła sprawę w swoje łapki. Od paru dni na siłę starała się uciec z kuchni. Jak mała żmijka wiła mi się pod nogami, no i dzisiaj udało jej się. Więc od godziny mam panie na pokojach. Filomatka, płochliwsza do człowieka, ma więcej śmiałości do zwierząt. Za bardzo się nimi nie przejmuje. Zwiedza mieszkanie i tyle. Mała Mi ostrożniejsza, ale też powoli zapuszcza się coraz dalej. Moje koty zwierzaki reagują różnie. Starsze koty właściwie zupełnie to olały. Chyba już się przyzwyczaiły do dziwnych pomysłów dużej, która co chwilę kogoś sprowadza. Tylko Babunia, nie będąca tu jeszcze roku powarkuje i najmłodsza Szarotka ciut goni. Z psów Bambosz jak zwykle do kotów przyjazny i bezproblemowy. Niestety z Kajtusią nieco gorzej - powarkuje, niezbyt zadowolona. Kajtka z natury wogóle kociolubna nie jest. Tylko z miłości do mnie godzi się mieszkać z kotami, ale czasem różne scenki urządza. Na szczęście to tylko pokazówki, nigdy nie skończyły się źle.
Filunia jakby się cofnęła, w kuchni wciąż prosiła o głaski, teraz nie pozwala się do siebie zbliżyć. Mam nadzieję, że to przejściowe. Ona musi znaleźć dom, a jak znajdzie gdy nie pozwoli do siebie się zbliżyć

?