Mili Państwo, Jędruś jedzie już do Łodzi

Akcja była bezbłędna. Pod cmentarzem spotkaliśmy się z Pipsi i jej TŻtem. W padajacym równomiernie deszczu i bez nadziei w sercach ruszyliśmy pod znany wszystkim "powązkowiczom" grób Czaykowskich. Znaleźliśmy po pewnych perypetiach. kiciamy, kiciamy - po dwóch minutach pędem i z miałkiem na pysku leci Jędruś

I już



Całość od wejścia na cmentarz do wyjścia zajęła jakieś 15-20 minut.
Potem jazda zadeszczonym miastem z płączącym, wystraszonym Jędrusiem - nie był supełnie agresywny, tylko ogromnie przerażony (może kiedyś wyrzucono go z samochodu?). Na szczęście Pipsi i TŻet zwyczajni takich efektów audialnych, bo nie-kociarz straciłby cierpliwość... W Jankach zaczekaliśmy na Mokkunię, która przejęła transporter z Jędrusiem, zachwycając się jego urodą i rozmiarem (ładując go do transportera zauważyłam, że niezła z niego klucha, i futro słuszne - jakim sposobem on się tak na tych Powązkach spasł???). Wieczorem nastąpi przekazanie do Annskr, która zorganizuje transport do Poznania, do Puss. A kochana Puss już poszuka mu domku

Słuchajcie, wspaniała akcja, która nie udałaby się bez Pipsi, TŻta, Mokkuni, Annskr - no i Puss. Baaardzo dziękujemy strasznie

Teraz czekamy na relacje kolejnych zaangażowanych osób

