Jestem w pracy jak w każdy normalny dzień roboczy, dzwoni telefon - przyjaciółka.
Mówi, że mogę przyjechać do niej i jak będzie tak potrzeba to nawet spać.
-Miło

, ale ja mam inne plany na ten dzień i wieczór.
-Bo w radio mówili, że w pobliżu twojego bloku znaleźli bombę z czasów II wojny światowej,
120 kg wagi i promień rażenia 1200 m.
Fajnie, urząd skarbowy sz... trafi

, ale tam zaraz jest mój dom

a w nim Tymuś i Tercja (o q...)
Dostałam kilka jeszcze smsów od znajomych...
Dzwoni Pako z pytaniem, co robimy...
Ja w pracy, ona w pracy (tyle, że wcześniej kończy), jej klucze od mojego domu są u niej w domu.
Transporterek jest jeden w domu (drugi z Szelmą u weta), Tercja byle komu (wliczając w to mnie) odłowić się nie da... Tymcia da się wziąć na rece
Samochód - są uczniowie, współpracownicy, ale dojechać tam...
Czy już zamknęli cały rejon wokół, z pewnością korki, bo tam są zawsze, bez specjalnych okazji....
Dzwonię do mojej spółdzielni, jest w tym samym bloku, czyli w centrum wydarzeń - nikt nie odbiera...
We Wrocławiu bomby nie są żadną nowością, nie pierwsza, którą znaleźli (zawsze może być tą pierwszą, która im wybuchła przy wydobywaniu

), przecież nie pomogę, a saperzy mają doświadczenie...
Moje śledzie

przygotowane wczoraj na dzisiejszą imprezę ...
Jechać?
Zdążę?
( Na co???)
Dobrze, że jestem farbowana, nie widać jak siwieję...
Dzwonię do spółdzielni, odbiera księgowa.
Już pozwolili wrócić do pracy, domu, odjechały karetki pogotowia ratunkowego, gazowego, wodnego i wszystkich innych służb.
Mogę usiąść...
Ciekawe, jak to zamieszanie opowiedziałyby koty...