O mało nie padłam, gdy wróciłam z pracy do domu

Pierwsze, co zobaczyłam, to oczywiście cała czwórka śpiąca i wyluzowana na kanapie. Natomiast chwilę potem zrobiło mi się zimno... Na parapecie zazwyczaj stał u mnie obraz w antyramie. Jednak tym razem było inaczej. Antyramy już nie ma. A raczej jest, tylko w częściach... Kotuchy jakimś cudem zrzuciły obraz na ziemię. I się wszystko potłukło. Tylko jak im się udało zrzucić ten obraz na środek pokoju?!

Nie wiedziałam za co brać się najpierw - oglądanie ewentualnych ran na kotach, sprzątanie szkła, żeby nikomu nic się nie stało, przywracanie normalnego rytmu serca (własnego serca, oczywiście).
Kotom nic się nie stało, ale ja jestem na siebie wkurzona. Przez moją nieostrożność mogły się mocno pokaleczyć
Za to za karę ja podczas sprzątania szkła się pokaleczyłam. Dobrze mi tak
