Bonzo vel Antoś to śliczny, miziasty facecik. Trochę zaniedbany. Na pewno miał kiedyś dom. Na pewno. Garnie się do człowieka rozpaczliwie. Nie jest ważna ta miseczka pełna jedzenia, którą pani Zosia wynosi mu codziennie do jego prowizorycznej budki. Ważniejsze jest, żeby się poprzytulać, wywalić brzuch do miziania, polizać człowieka po rękach. Jednak kocurek nie ma własnego człowieka. Ktoś go wyrzucił. Teraz Bonzo mieszka pod blokiem, w styropianowo-kartonowej budce wykonanej przez panią Zosię - jego jedyną Dużą. Pani Zosia nie może zabrać go do siebie. Ma już stado kotów. Jednak Bonza jej żal. Bo to naprawdę domowy kot. Dziś byłam pstryknąć mu parę zdjęć. Wystawił mi brzuszek, porobił ósemki, pomruczał. Może myślał, że przyszłam, żeby go stamtąd zabrać?
Ile może mieć lat? Nie wiem. Z pięć? Nie jest kastrowany. Gdy uda mi się zdobyć pieniążki na zabieg, zaprowadzę go do weta.
Tymczasem: może ktoś chciałby pokochać dorosłego, białego kota? Może zamieszkać w domu z ogródkiem, choć wydaje mi się, że do domku niewychodzącego przyzwyczaiłby się również.
Jest naprawdę super przytulakiem...
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/942 ... dec34.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1d3 ... cffa7.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/975 ... ccb8e.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/3a8 ... 4ae04.html
Ostatnio edytowano Śro gru 12, 2007 23:45 przez
reddie, łącznie edytowano 11 razy