Dzięki, że zaglądacie i mobilizujecie mnie do pisania...
Chyba przestaję pamiętać, jak sie nazywam...ale wpiszę coś niecoś zanim nastawię do gotowania mięsa na pasztet...
O Świętach myślę na razie tylko podczas opłatków, a tych obrodziło w tym roku ...jutro 3 takie imprezki, na przykład...ale jak jest się radną, to trzeba...niektórzy mogliby pomyśleć, że się ważna zrobiłam, albo że jednego wybieram a innego nie...
Zwijamy też biuro poselskie...wczoraj musiałam przejechać samochodem z Żelaznej do Sejmu...kto zna Warszawę wie, przez co musiałam przejść, straciłam 45 minut, kupę nerwów...ale dałam radę
Jeszcze tylko rozliczenie comiesięcznych PItów 5 i Vatów 7 - mojego taty i Brata, mojego, siostry i TŻ-ta (jestem nadworną księgową) i już mogę pomyśleć o Świętach...
Do moich kotów przyszła super wypasiona paczka z krakvetu...Piotrek jak zobaczył woreczek żwirku (40l) to pytał, czy zamierzam coś budować z tego cementu...przyjechało jeszcze 8 kg Acany, 3 kg Nutram dla otyłych i jakiś leonardy...fakt faktem, że koty najbardziej cieszą sie z pustych kartonów w kuchni

ale myślę, że żwirek i suchą też docieniają, oczywiście w odpowiednim czasie
Osiedlowe Koty...było w poniedziałek spotkanie...przyszło dużo osób - zajeliśmy całą klasę...byli liczni przedstawiciele TOZ-u, policjant, strażnik miejski, pani z referatu Ochrony Środowiska, Wiceburmistrz od ochrony środowiska oraz 3 radnych...
FAkty są takie, ze facet łapał klatką łapką, z workiem foliowym w środku...była na zebraniu dziewczyna, której kota uratowano, mieszka z tym typem przez siatkę (zabudowa szeregowa). Facet ma dobry nowy samochód, żonę i dwójkę dzieci. Wyglada normalnie.
Sprawę przejęła prokuratura...miasto - ochrona środowiska może być stroną...czekamy...