Domek pojawił się niespodziewanie w sobotę. Zadzwoniła do mnie bardzo miła Pani Krysia, która zdecydowała się adoptować nasze Złotko. A nasze kochane Złotko z wielką radością powitało nowy domek wczoraj. Mała złośnica wyskoczyła szybciutko z kontenera w nowym domku, przejrzała swoje nowe królestwo i pomaszerowała do salonu przysłuchiwać się naszej rozmowie z adopcyjną mamą. Później było mizianko, kicia po kilkunastu minutach skorzystała z kuwetki, dając znak, że ona tu zostaje. Niestety nie zgodziła się na obcięcie pazurek, pokazała swój charakterek i schowała się przezornie za kanapę. Wyszła dopiero jak zbierałyśmy się do wyjścia, dała mi się ucałować w śliczny pyszczurek na pożegnanie i znów cmyknęła wyglądając ostrożnie z za drzwi, czy na pewno sobie idziemy. Z relacji nowego domku wiem, że kicia pierwszą noc spędziła okupując nową kanapę i maltretując pazurkami nowy dywan. Dostaliśmy zaproszenie do odwiedzin, za ok. dwa tygodnie , ale niestety obawiam się, że Złotko już nawet nie będzie chciało na mnie patrzeć

(( Trochę mi smutno, ale bardzo się cieszę, że ta ślicznosia trafiła tak wspaniale, rzadko zdarzają się tacy ludzie, oby było ich jak najwięcej dla adoptusi. Reszta mojego przedszkola chyba się ucieszyła nie mogły się niestety dogadać ze Złotkiem i całe towarzystwo było bardzo zestresowane. Wczoraj wieczorem, gdy sprzątałam łazienkę z rzeczy Goldi, Perła biegała po całym domu i wstąpił w nią mały kotek, bawiła się wszystkim co wpadło jej w łapki, (dopóki była Złotka niestety siedziała naburmuszona w szafie i wychodziła tylko na jedzonko i toaletę), wyglądała dość komicznie gibając się na podłodze np. ze szmatką w łapkach, jak wańka wstańka (nie wiem czy to tak się piszę). Diego wpadł do łazienki przejrzeć kąciki, po nim Kasia zlustrowała brodzik i wybiegła z niego z mokrymi łapkami, potrząsając nimi jak szalona. Rozkręciła się Łesia, zaczęła okupować naszą pościel, później tłukła piszczące zabaweczki od Annskar, że aż uszy bolały. Przed pierwszą wchodzę do pokoju a tam całe towarzystwo łącznie z Łesią porozkładane, smacznie sobie pomrukuje przez sen, wtulone w nasze kołdry. Widok nie do opisania

)))