Co najlepsze zaraz po złapaniu, jak była najmniejsza, jak mieszkała w łazience, to mimo prychania i warczenia dała sie w kącie pogłaskać. Wypuszczenie z łazienki było błedem. Od tamtej pory to kot widmo. Zwiewa z prędkością światła, byle jak najdalej ode mnie. Nie jada przy mnie. łapanie na szczepienie skończyło sie pogryzieniem, więc kolejne łapania odbywały się już przez zaganianie do transporterka. Jak chciałam ją złapać na balkonie, to skakała po ścianach i po siatce byle nie dac się dotknąć. U weta drapanie i próby gryzienia. Przy sterylce weta o mało nie zjadła

Także może Ci się nie udac oswoić Borówki...
