Wreszcie dorwałam się do netu, bo mnie wyrzuciło na caly weekend.. Na szczęście komp już w naprawie i mam nadzieję, że dzisiaj będzie wszystko w porządku..
Kicorek, możesz ją zobaczyc, bo pewnie jeszcze u mnie trochę pobędzie..
A Twoje są atrakcyjne baaardzo (gratulacje dla Hestii za ostatnie osiągnięcia

) tylko mnie jakoś nie składa się podróż do Ciebie.. ciągle mi jakieś koty włażą w paradę..
Maria dzięki za fotki i opis sytuacji..
A moje wrażenia.. no cóż.. rzeczywiście państwo nieco nieumiejętnie postępowali z panienką.. Skutki są takie, że na ręce mogę ją wziąć, nawet przytulić, ale kota warczy i gotuje się cały czas..i sztywnieje ze strachu.. Poza tym ewidentnie boi się ręki, podniesionej, wyciągniętej, w ogóle ruszającej się.. wtedy również syczy, warczy i co więcej, atakuje rękę pazurami..
Chyba metody wychowawcze stosowane w poprzednim domu nie były najlepsze..
Je ładnie, ale tylko suche.. Zaraz po przyjeździe wsunęła całą, sporą miseczkę..

Między bajki można wlożyć opowieści o sikaniu i zostawianiu qpala poza kuwetką..
W sobotę wieczorem zaserwowałam jej lekcję poglądową na temat kontaktów kot-człowiek.. Miś mi pomagał..

Wpuściłam go do pokoju Misi, łasil się do mnie, robił baranki, podstawiał się do głaskania a biedna Misia siedziała na podlodze i po pierwszych sykach zamknęła się i zdumiona obserwowała całą sytuację.. Na zakończenie lekcji obsyczała Misia ale bez przekonania..
Poza tym nie wie co to zabawa, takie rzeczy jak myszki, pileczki i piórka są jej całkowicie nieznane.. boi się ich, atakuje ze strachu, syczy i ucieka..
W kontakcie wzrokowym ze mną na początku była wojna.. nie spuszczała wzroku z moich oczu i darła się okropnie.. Teraz już patrzy, owszem, ale spokojnie i w ciszy i pierwsza odwraca wzrok.. Już w mojej obecności łazi po pokoju, obwąchuje nieznane jej rzeczy i meble.. szuka nowych zapachów.. Widać, że czuje się bezpieczniej, ale wyciągnięta ręka nadal budzi panikę i ataki agresji..
Ale jak zapomni, że ma się na mnie złościć i bać się mnie, to nawet czasami da się poglaskać.. jeden warunek, nie może widzieć zbliżającej się do niej, wyciągniętej ręki.. A wczoraj tak się zapomniala, że mizianie u nasady ogonka spowodowało podniesienie doopki i malutki pomruk.. chyba radości.. Ale za chwilę przypomniała sobie jaka musi być groźna i znowu oberwałam łapą.. ale już bez pazurów..
Nie sprawdzałam jeszcze jej reakcji na grzebień obrotowy, a powinnam to niedługo zrobić, bo na dekolcie odkryłam calkiem sporego kołtuna.. albo do wyczesania albo nawet do wycięcia.. Reszta futerka jest nawet dość zadbana poza tym nieszczęsnym ogonem, który wygląda niewiele lepiej niż Suffkowy na początku jej pobytu u mnie..
No nic, będzie powoli odrastał..