Nie chciałam zapeszać i nic nie napisałam, ale ... dziś dostałam maila o treści:
"Mam juz wiadomosci, ze domek zaopatrzony w niezbedne rzeczy i czeka z niecierpliwoscia na przyjazd Kasi 
kuwetka, zwirek, miseczki i paka royala czekaja na nowego lokatora
"
więc wszystko wskazuje na to, że się spełnia

W Świeta dostałam maila w sprawie Kasieńki. Teściowie dziewczyny - która od zawsze ma koty też postanowili się zaopiekować kotem. Dziewczyna na przykładzie własnego kota nauczyła teściów postepowania z tymi stworzeniami. Wszystko obgadane - w tym kwestia okien i balkonu.
W pierwszym poście o Kasi w tym wątku napisałam :
Bardzo bym chciała by z Nowym Rokiem przeniosła sie do nowego domu - takiego na zawsze.
I wszystko wskazuje na to, że to też się spełni - jesteśmy umówieni na przeprowadzkę na sobotę - 30.12
Niestety przy rance po sterylce, która juz jest ładnie zabliźniona pojawil się jakis wrzod czy coś - taki bąbel z jakąś cieczą. Cały czas ranka była ładna, nic sie nie paprało, nic nie było rozpalone. Przez kilka dni nie grzebałam jej koło brzuszka, bo ona nie lubi i dopiero wczoraj jak ją miziałam na kanapie to ją złapałam, żeby zobaczyc brzuch. Chcialam tylko sprawdzic czy szwy sie rozpuścily, czy cos strzeba wyjmowac, a znalazlam takie cos.
Po pracy jedziemy do weta, mam nadzieje, ze przeczysci to na miejscu i ze bedzie wszystko ok. Choć wet powiedział, że wg niego i na odleglosc to odczyn po szwie, ktory sie sam wchlania (ze cos takiego czasami sie zdarza, szczegolnie ze to juz tyle po zabiegu, gdyby byla ropa to juz wczesniej by sie pojawila - troche mnie uspokoil, ale mimo wszystko sie martwie.)
Bardzo bym chciała, żeby Kasieńka cała i zdrowa zaczęła Nowy Rok w nowym domu.
Trzymajcie kciuki!
Jeszcze parę zdjęć z ostatniej chwili
