W tej chwili wróciłam z pracy. Gdy weszłam do kuchni, tylko zafurczało i Filomatka znowu była w gazówce

. Mała Mi też płochliwa, ale mniej. Gdybym przewidziała wcześniej to zatkałabym czymś ten otwór do gazówki, i tak nie mogę używać. Mam nadzieję, że nic się jej tam nie stanie, zawór gazu zaktęcony wyżej, tylko spalenizny tam chyba mnóstwo

.
Powinnam im zacząć dawać lekarstwo, ale jak

. Ją nawet mogę tam trochę mizać, i nawet pomruczała, ale wyciągnąć się nie da nawet jak chwycę, mogłabym jej zrobić krzywdę

.
Filomatka była do 3-go miesiąca życia u studentki, to był typowy udomowiony kotek, ale w schronie zaczęła dziczeć

. Mła Mi jeszcze mniej, ale też trochę. Mam nadzieję, że szybko to minie. Jutro nie idę już do pracy, będę sprzątać i takie tam, raczej sporo w domu to będę je oswajać. Cztery dni przede mną.
Prosimy o magiczne, forumowe kciuki.