pozbieralismy sie i mozemy pisac o tym co bylo.
efektem wizyty bylo stwierdzenei ze laduje w wakacje z kotami w domu moze nawet na 2 tygodnie( pytanie jak ja wytrzymam z rodzicami

) koty pelen relaks jzu w poniedzialek.no tylko choc uparcie dezerterowal z pokoju i zwiedzal dom..galopem bo go gonilam.byl pod moim nadzorem w kuchni..ku naszemu ogromnemu zdziwieniu olal totalnie istnienie papug...nimfa natomiast byla nieziemsko zbulwersowana czym takim dziwnym pelzajacym po podlodze

kuchnia sie kotu podobala..ale majac na wzgledzie jamnika choc wrocil na gore do pokoju.byl tez na spacerze na podworku..lazil i strasznie opowiadal ...zaaferowany byl bukszpanem

spacer trwal moze 10 minut bo kot sie wystraszyl mojego kuzyna zbunkrowal sie pod jalowcem i za chiny ludowe nei chcial sie ruszyc.niunia nie chciala nigdzie wychodzic.pokoj byl najfajniejszy na swiecie miala jedzonko picie kuwete miekko do spania pelnia szczescia

grzeczna dziewczynka z niej...chociaz zaklaczyla mi doszczetnie pokoj

futro fruwalo sobie radosnie niczym snieg...uhh..czy ona kiedys przestanei sie sierscic?
spotkanie z psem wyzej opisane bylo wstepem..potem wposcilam lune..pies zesztywnial i lezal plackiem na podlodze.a choc obserwowal ja z gory a zaba spod lozka.lusia natretnie chciala obwachac koty...a koty nei mialy najmniejszej ochoty na to.spotkania 3 stopnia byly dwa.kiedy pies oparl glowe o lozko a choc ostentacyjnie przechadzal sie przed nosem luny..i niby przypadkiem poniuchal jej pysk..psu oczy prawie wyszly na wierzch..a choc odszedl z autentycznym wyrazem zniesmaczenia na mordce...wydawalo sie ze chcial powiedziec.."co za smrud"moja chrzesn poplakala si eze smiechu widzac ta akcje.2spotkanie bylo z zaba przez szpare pomiedzy biurkiem a kaloryferem.zaba pod biurkiem pies z drugiej strony..moze 10 cm odleglosci pomiedzy pyskami..zaba pelen luz oczy wbite w psa.pies spiety ..ale po 10 minutach pozwolil sobie na wyluzowanie..i wyciagnal lapy..i to byl blad zaba prychhhhaaaaa i pac pazurami po psiej lapie..biedna luna zszokowala sie neimilosiernie...a zaba odsunela sie o nastepne 10cm polozyla sie wygodnie i dalej wlepiala sie w psa.w sumie mialam wrazenie ze oba koty poluja na psa.

pies zyl w stresie przez te dni..bo uslyszal odemeni "nie rusz"..i nic nei mogl zrobic.w ogole to luna ma jakies niespelnione isntynkta maicerzynskie(chyab ..albo to zwykle zboczenie) jak raz dorwala kure to wylizala jej caly kuper...myszy tez zalizuje...

smierc przez zalizanie
droga powrotna minela przy akompaniamencie chocia..spiewal az milo

dostaly 1/4 dawki tabletki..zabie wystarczylo...spokoj grabarza miala..ale choc widac nieznosi jak samochod sie rusza

na postoju ( jakis przewod sie spalil czy cos.. auto trzeba bylo wywietrzyc)poszedl na spacer do lasu...lazil rewelacyjnei na smyczy

podobalo mu sie...choc mial lekka faze

znalezlismy jaszczurke zielona...ta to byla dopiero zdziwiona kot na smyczy

no i przekonalam sie ze zmojego kota da sie zrobic spacerowicza:) kupie mu dluga linke i dawaj na spacery( no ale to musimy jechac do mnei do rodzicow..)
no zapomnialabym o najwazniejszej rzeczy:moje diabolki upolowaly pierwsza cme! najpierw rzucaly sie na drzwi ..bo cma byla po drugiej stronie..a jak ja wposcilam do pokoju to nie sposzczaly jej z oka..beldem cmy bylo to ze chciala sie rzedostac spod wiszacej lampy do lampy przy lozku...choc strzepnal ja artystycznie poczym ta lotem koszacym na lozko gdzie zostala zagryziona..konsumpcji lupu nie bylo..bleeeeee..wydobylam ja z pyszczka chocia..zdeka byl niezadowolony.

mam mysliwskie koty
teraz w domu rozrabiaja jak dziekie baki.wczoraj bocian nawet zaczal chwalic zabe i obrzucac ja czulymi slowkami..normalnie sielanka ..no i jak to zwykle bywa nei trwalo to dlugo..poniewaz znalazlam nagle kawalek czarnego kabelka..odcietego z obu stron od czegos tak jakby nozyczkami...i wszczelam poszukiwania reszty kabla..znalazlam nasze ladowarki...moja byla n pozor cala...zato bociana byla w trzech czesciach

ta odcieta, ktora znalazlam to byal czesc srodkowa

obejrzalam wszystko stwierdzilam ze zadna czesc nei zostala pochlonieta...i zajelam sie ewakuowaniem kotow bo bocian nei wygladal na pokojowo nastawionego...bozi dzieki ze udalo sie naprawic to ..jakos boc to polaczyl tasma izolacyjna zlaczyl..moja ladowarka miala jeden slad naczecia ciecia..ale jest do uzytku..obwiniona zostala zaba ktora ostatnio zaczela miec niezdrowe ciagaty do dlugich nitkowatych form

wszystko chowam..ale nei wpadlam ze dokopie sie do ladowarek i zrobi takie spustoszenie.

bociana dalo sie oblaskawic...wszystko dlugie nitkowate pochowane.ale dzisiaj choc zrobil cos co mnei zaniepokoilo...wlazla na biurko udal sie na tyly komputera..poprzegrzebywal cos i obrocil sie i ostentacyjnei zaczal maszerowac z kabelkiem od glosnikow

ale dostal ochrzantus wydalam z siebie prychniecie ktore musialo byc bardzo przekonywujace bo kot puscil kabel i zwiewal az sie kurzylo (kalki lataly..klaki zaby

)
tak sa kochane sliczne i grzeczne
dzisiaj pogoda w kratke..ale mimo to postanowilam nei dmuchac i chuchac na koty i otworzylam balkon..niech sie przyzwyczajaja...teraz balkon zamkniety a koty znudo sie tluka..wlasciwie gryza...mam jakie sadomasochistyczne praktyki

jak sie nei bija to choc chodzi i spiewa..mrauczy...

no do diabelka jajeczek juz nei ma wiec co jest?moja mama powiedziala ze zabunia to taki wdzieczny grzeczny kot( cos podobnego...

) a chociek to rozpuszczony diabel

zaraz rozpuszczony..

no moze troche...
babcia moja orzekla ze przypominam jej stara panne ktora ma kota na punkcie kotow

a zabie powtarzala ciagle ze wygrala niunia los na loteri zycia...a chociowi ze jest sliczny

i rozrabia
z zywieniowych sensacji to nastapila zmian suchego.ograniczenie liczby suchego.wolowinka tylko zostala w skladzie..dzisiaj wyjatkowo indyk
zaba dostawac bedzie hill`s hairball control bo podobno na kule wlosowe a ta maupa ma tych klakow od cholery i ciut ciut.a chociowi pani w zoologu w klinice na serbskiej polecila RC young male to niby dla mlodych kastratow.kotom smakuja nowe karmy..ale zastanawiam sie nad tym rc.moze ktos cos slyszal o niej?na bank to jest cos a la dieta weterynaryjna i mozna ja podawac maksymalnie 6 miesiecy.ja chce tylko miesiac mu ja dawac potem zobaczymy inna.na opakowaniu tego rc widnieja takie haselka: body fat control38, struvite prevention, hairball regulator,dental security, u mnei angielski nieuczony ale kojarze cosik

pisza tam ze ma obnizona zawartosc magnezu i zwieksz kwasowasc moczu...hymm z tego co kumam to jest dla kotow do 4 roku zycia.wet mi kazal po skonczeniu roku przez chocia dawac taka karme.choc konczy 8miesiac.( tak zalozylismy z wetem) nie zrobie mu krzywdy dajac taka karme?wybaczcie takie miamlanie tematu
a teraz cisza i spokoj..odpoczywamy