Mam nadzieję, że Suffci się nie znudzi..
A Mrówka po porannym pawiku i odwiedzinach w kuwetce wróciła do miseczek i zjadła już spokojniej.. jak wychodziłam to było wszystko w porządku..
Mam nadzieję, że jak wrócę to też tak będzie..
Teraz mam inny problem..
Wczoraj w lecznicy, jak tylko weszłam to zobaczyłam persiczkę o takim samym umaszczeniu jak Suffki.. Młodziutka jeszcze, dwa i pół roku, płaski pysio.. koteczka rodowodowa z hodowli.. tylko trochę więcej niebieskiego niż u Suffki..
Po pierwsze uspokoiłam się trochę, bo wcześniej bardzo przeżywałam kołtuny Suffkowe, ale rodowodowy sobowtór ma dokładnie tak samo puchate futerko, na którym tak samo kołtuny robią się od podmuchu powietrza..
A po drugie zaczęłam się zastanawiać nad hipotetyczną przeszłością Suffki.. Jak na razie mam niekompletne i rozsypane puzzle.. Na razie wiem tyle:
- poprzednią zimę przeżyła na działkach,
- jest nie kastrowana,
- na tych działkach urodziła maluchy (prawdopodobnie nie pierwsze), które nie przeżyły,
- jest bardzo wiekową koteczką, na pewno dziesięcioletnią.. a chyba nawet starszą, na co wskazują jej pazurki, które ma tak samo zniekształcone jak mój senior Feluś (czternastoletni) i odkryta w piątek zaćma na jej obu oczach..
- w jakim stanie nerki – to wiecie..
- umaszczenie jak u najprawdziwszego rodowodowego persa..
I to wszystko razem nasuwa mi dwa możliwe scenariusze jej życiorysu – koteczka jak najbardziej rasowa i hodowlana, która się zgubiła poprzedniej jesieni.. i nie udało się jej znaleźć..
Chociaż z drugiej strony jakby mnie zginęła kotka nawet NIE rasowa to pewnie przekopałabym całe miasto.. A jakoś w okolicach znalezienia kotki nikt takiej nie szukał..
Ale z kolei standard rasy jest w tej chwili nieco inny i prawdziwy hodowca nie rozmnażałby kotki, która nie spełnia obecnie obowiązującego standardu.. (
niezależnie od tego co ja osobiście sądzę o obowiązującym standardzie rasy kotów perskich.. ).. więc może jednak Suffka pochodzi z pseudo
chodowli, ale się „zużyła” i została wyrzucona jak niepotrzebny śmieć.. ::(
Jak już pisałam, tego się pewnie nie dowiem.. Ale bardzo chciałabym, żeby chociaż teraz swoją jesień życia przeżyła spokojnie, wiedząc, że jej nic nie grozi.. i żeby miała jak najmniej kłopotów zdrowotnych.. A z tym drugim może być problem..
Teraz mamy nawrót kłopotów z nerkami.. Dobrze, wypłuczemy.. Mam nadzieję, że wyniki się poprawią.. no i co dalej..

kastrować taką staruszkę? A jak nie przeżyje? A z kolei jeśli nie zdecyduję się na zabieg – może po wszystkich poprzednich przeżyciach i możliwej eksploatacji – przyplącze się ropomacicze..
Już nie mówię, że na 100% ma stan zapalny jamy ustnej i kilka zębów do usunięcia..
A jak kicia zniesie narkozę?? Jak widać poprzednie płukanie i obniżenie poziomu mocznika nie wystarczyło na długo..
Nie wiem co mam dalej zrobić.. poradźcie mi coś.. Proszę..
