» Śro gru 06, 2006 0:48
Ja ,wybaczcie,uzurpuje sobie prawo do wypowiedzi i rad na ten temat.Dlaczego?Juz wyjasniam.
17.09.2005 r.moja Twister wypadla z trzeciego pietra.Byla sobota,godz.15,weci nieczynni.Przynioslam mojego najukochanszego kota ze zwisajaca lapka.Polozylam na podlodze,za chwile byla tam kaluza krwi.Udalo mi sie umowic z wetem na prywatna wizyte w lecznicy.Kotka zostala przeswietlona.Miala wieloodlamowe zlamanie kosci udowej.Kosci byly calkiem roztrzaskane.Na tamta chwile nie mozna bylo zrobic usg i stwierdzic ,czy ma jakies obrazenia wewnetrzne.Wet zalecil uspic kotke,bo cierpiala.Pomyslalam wtedy"predzej ja umre niz Twisia"Obdzwonilam wetow,znajomych ,hodowcow psow i kotow.Dostalam namiary do Wroclawia(100km ode mnie).Zadzwonilam.Profesor z AR ,WYDZIAL WETERYNARII,powiedzial mi ,ze u zwierzat ,inaczej niz u ludzi ,nalezy operowac zlamania co najmniej 24 ,a lepiej 48 godzin po wypadku,kiedy zejda juz obrzeki i opuchlizna.Nie wiedzialam ,czy tak jest ,czy nie.Ja widzialam Twisie cierpiaca i szukalam dla niej pomocy.Wypadek wydarzyl sie w sobote ,Twisia byla operowana w niedziele ,u innego ,poleconego chirurga.Rokowania byly zle ,nieczego nie obiecywal.Powiedzial tylko,ze tak polamanej nogi ,to nigdy nie widzial.Dzis,15 miesiecy po operacji,Twiska smiga po domu i nawet nie widac ,ze kuleje.Wspomne,ze zamiast kosci ma wszczepione tytanowe prety ,ktore maja obrastac powoli tkanka kostna ,i ktore niedlugo(2 lata)trzeba bedzie usunac.Operacja ,razem z leczeniem(gipsy,opatrunki,wizyty,zastrzyki itp.)kosztowala nas ok.1100zl,ale to nie mialo znaczenia.Twister żyje i nie wyobrazam sobie ,zeby moglo byc inaczej.
Powikalaniem po wypadku byla rozlegla przpuklina,pod wplywem ciezaru i wysokosci z jakiej upadla,ale usunelismy ja kilka miesiecy po zakoczeniu leczenia.
Balkony i okna sa zabezpieczone,ale nawet wtedy trzeba uwazac ,czy nie ma jakiejs szczeliny lub chocby malego otworu.Te stworzenia potrafia wszystko!
Dlaczego napisalam na poczatku,ze uzurpuje sobie prawo do komentarza i udzielenia rady?BO STALAM POD KLINIKA PODCZAS JEJ OPERACJI I MYSLALAM ZE TEGO NIE PRZEZYJE.KOCHAM JA JAKBY BYLA MOIM DZIECKIEM.To byl najgorszy dzien w naszym życiu.
Wracajac do postu.
Prosze ,ratuj kotka jak najszybciej!!!Nie zwlekaj!Boze,czy Ty sama sie nie denerwujesz tym czekaniem?Moga nastapic powiklania!Moze ma jakies urazy wewnetrzne.Prosze ,nie czekaj.
