Właściwie to niezły pomysł...Soni w lutym stuknie 2 lata w naszym domu - ależ ten czas biegnie, a Otisowi minął rok 2-go września...tyle się wydarzyło, jakby to była cała wieczność...dla mnie to kawał czasu i doświadczeń...2 lata temu nawet nie wiedziałam, że koty nie powinny pić mleka, a teraz mądrzę się na forum
Wracając do futerek, to, one mnie rozbrajają myjąc się wzajemnie...prawdę mówiąc w najśmielszych marzeniach nie brałam tego pod uwagę...i to kto...ten potfór Otis ... Wczoraj wieczorem przebrałam się w ciuchy, na których koty mogą swobodnie leżeć, bo nie widać kłaków...

Oczywiście Otis władował się pierwszy...za chwilę pojawiła się Sonia i cichutko popiskując wlazła mu na plecy ładując się na mnie...w końcu się usadowiła...bierze się za toaletę...Otis odwraca się wokół własnego ogona i zaczyna tym swoim wielkim jęzorem myć małą...jedno mlaśnięcie i pół głowy mokre

a mała...normalnie tylko się podstawia - raz jedno uszko, raz dugie w tzw. międzyczasie myjąc mu szyję...Kiedy uznała, że ona już jest wystarczająco czysta...objęła go łapkami - obustronnie i zaczęła myć starszego pana...bardzo dokładnie a namiętnie...rónież pysio i same...usta?...i ten cały spektakl na moich kolanach...lepsze od National Geografic

Sprawia im to nieukrywaną przyjemność...cóż...jak to skomentował mój brat...tylko to im pozostało z życia
Ale jakie to przebiegłe bestie...myją sobie te części futerka, z którymi same mają problematyczne rozwiązania...jakoś ich nie nakryłam na wzajemnym myciu kuperków
