Piękna "MCO", BALBINA już w NOWYM DOMKU!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 04, 2006 0:08

Ja też przeczytałem wątek, do którego link podała Fraszka. Sporą rolę w socjalizacji Milusia odegrały inne zwierzęta - i to właśnie miałem na myśli pytając wcześniej o zachowania kotki MCO w stosunku do innych kotów.

A wątek Milusia znakomity, historia pełna ciepła i humoru ;)
Obrazek

Gem

 
Posty: 3444
Od: Czw paź 12, 2006 16:37
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon gru 04, 2006 0:17

Dziewczyny, trzymam kciuki. Mocno, mocno
:ok: :ok: :ok:

Swoją drogą, tak czytam i czytam te relacje i też się zastanawiam, czy jednak w dotychczasowym domu koteczki nie stało się coś, co może umknęło uwadze opiekunów, może wydało im się nieistotne :?
Inna rzecz, że jeśli ona przeżyła jakiś wstrząs i zaraz potem trafiła do klatki, w obce miejsce, to może być w szoku. Kurczę, nie chcę snuć domysłów, bo przekonałam się, że nie trzeba bezpośrednio być sprawcą "tego czegoś", wystarczy nawet luźne skojarzenie opiekuna z traumą, aby kot zachowywał się nienormalnie. Ale aż tak gwałtowna, tak trwała zmiana w zachowaniu?

Oby udało się jakoś to rozwikłać i odwrócić.
:ok: :ok: :ok:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 04, 2006 17:48

Już mam koteczkę w domu. Dobrze, że wzięłam zrzeczenie się praw do kota od własciela.

W lecznicy już, na szczęscie, była zapakowana do przenoski. Dotknięcie przenoski, zajrzenie, wywoływało wściekły atak. Naklejono jej na przenoskę ostrzeżenie...

Załatwiłam formalności i wyszłam z lecznicy. Cały czas zagaduję do kota po swojemu: "niuuunia".
Zeszłam ze schodków i słysze po raz pierwszy cieniutkie "miaaau". Zaglądam.
Z przenoski patrzą na mnie wystraszone kocie oczy. Przysuwam delikatnie palce do kratki. Nie ma ataku. Znowu słysze "miaaau" kota, ktory znalazł się w nieznanej, stresującej dla siebie sytuacji.
Pogadywałyśmy do siebie cała drogę samochodem do domu.

W domu trochę fukania i burczenia, ale nie ma wściekłych ataków na moje palce przytknięte do kratki...

Stoi teraz w sypialni w zamkniętej przenosce i czeka na dr.Lesiaka. Biedna, śmierdzi, w przenosce kupka... Jak Lesiak ją uśpi, oprócz badania będzie pobieżna toaleta.

Nie oznacza to, ze już jest wszystko w porządku, ale... że jest maleńka iskierka nadziei... podmuchamy delikatnie na tą iskierkę...

Zdjęcia wstawię jak już będzie po wizycie weta i Balbisia (tak ma na imię) będzie w klatce wystawowej.

Fraszko, dziękuję za linka, poczytam jak trochę ochłonę.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39298
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon gru 04, 2006 17:50

Mam nadzieję, że ta iskierka nadziei zapłonie pełnym blaskiem i Balbisia stanie się znów łagodnym kotem :ok:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30736
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pon gru 04, 2006 17:58

Żeby tylko się udało - ona musi być bardzo wystraszona. W lecznicy są też b. nieprzyjemne zapachy, na które zwierzęta reagują lękiem i które pamiętają całe życie. Może była kiedyś u weta i b. źle jej się to kojarzy( jakieś zabiegi, zastrzyki, ból itp.) To oraz doznany wcześniej uraz psychiczny mógł wpłynąć na wzmożenie agresji ze strachu. Mój ceres i Pusia jak tylko zbliżają się do lecznicy to już wiedza o co chodzi i b. sie boją.

ezynka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2382
Od: Pon sie 22, 2005 18:18
Lokalizacja: Świecie, kujawsko-pomorskie

Post » Pon gru 04, 2006 18:11

Z najlepiej poinformowanych źródeł wiem, że wet już dotarł na miejsce.
Trzymajcie kciuki za kicię, za poprawę, za wszystko :ok: :ok: :ok:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30736
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pon gru 04, 2006 19:01

:ok: :ok: :ok:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon gru 04, 2006 19:04

Trzymam mocno i czekam na relację..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon gru 04, 2006 19:11

Już po wizycie weta.

Klatka dociskowa jednak jest w takich przypadkach niezastąpiona. Była walka i na nowo wróciła pełna furia. Jednak środek usypiający zrobił swoje i po kilku minutach kocica była tylko bezwładnym kłębkiem futra
Kocica została obmacana - nie ma żadnych złamań ani żadnych zmian w obrębie jamy brzusznej wymacywalnych ręcznie. Zęby czyste, oczy, uszy też. Jest dobrze odżywionym kotem. Została pobrana krew na niezbędne badania. Dr.Lesiak był tak uprzejmy, że zawiózł ją do laboratorium na Gagarina. Wyniki powinny byc jutro. Będę prosić o ich interpretację.

Po wyjściu lekarza zabrałam się do szybkiej kosmetyki - wycięcie kilku poteżnych kołtunów na grzbiecie, bokach i piersi. Musiały powstawać kilka miesięcy. Obcięcie pazurów. Jeden pazur na tylnej łapce jest wyrwany.
Ma mieciutkie, przedłużane futerko, tak jak wczesniej pisałam - gdzies syberyjczyk dołożył swoje geny. Nie jest dużą kotką - ok. 4 kg. Łapiny ma - w porównaniu z łapami moich kocic - drobne.

Zapakowałam ją do klatki wystawowej, niech się w spokoju wybudzi.

Kilka szybkich zdjęć uśpionej kotki.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39298
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon gru 04, 2006 19:18

Jak śpi to wygląda tak ... spokojnie. Ciekawe czy jak sie wybudzi i dojdzie do siebie to będzie spokojniejsza. Mam taka nadzieję.

ezynka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2382
Od: Pon sie 22, 2005 18:18
Lokalizacja: Świecie, kujawsko-pomorskie

Post » Pon gru 04, 2006 19:24

Śliczna biedna kicia :(
Oby się uspokoiła :ok:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30736
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Pon gru 04, 2006 19:40

Spiący aniołek.. :love: :1luvu:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon gru 04, 2006 19:44

Gdyby nie to, że Denis śpi przed mną na półce powiedziałabym, że mi kota zwędziłyście :) No identyczna.... I wiecie- tak czytam i czytam tą historię.... Już któryś raz.... I coś mi się to wszystko nie klei.... Jeszcze na początku kiedy myśleliśmy, że jej poprzednia właścicielka na nią upadła- no faktycznie chociaż nie wiem czy to aż taka trauma by była.... Komu się nie zdarzyło nadepnąć nigdy kociej łapy i ogona albo kopnąć przebiegającego tuż przed nogami kota niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem :oops: Było gorzej- położyłam się na swoich kociastych też nie jeden raz (idziesz w nocy siku, wracasz zaspany do łóżeczka, wskakujesz szybciutko a tu okazuje się, że już było zajęte). Żaden z kociastych (5 szt) się nie obraził.... Zastanawiałam się co musiałabym zrobić, żeby tak znienawidziły ludzi albo aż tak panicznie się ich bały.... I wyszło mi, że nie wiem..... I zaraz przypomina mi się druga rzecz. Dotyczyła wprawdzie psa ale to bez znaczenia. Shar peika z mojego podpisu kiedy się do nas wprowadziła jako 2 letnia suka drapała. Wszystko. Zdarzyło się, że podczas naszej godzinnej nieobecności wydrapała metrową dziurę w materacu na łóżku drąc po drodze dzianinowe frottowe prześcieradło. Wydrapała dziurę w drzwiach do łazienki. I zdarzały jej się noce piszczenia- wychodziliśmy z nią na spacer, wracała i za 5 minut znowu piszczała i drapała w drzwi... Tak całą noc. Za radą naszego weta ją wysterylizowaliśmy. Okazało się, że miała nowotwór szyjki macicy- cały czas wydzielał hormony. Wet powiedział, że niczym dziwnym nie są wtedy zaburzenia zachowania- nie zdziwiły Go nasze opowieści. I konkludując. Tak sobie pomyślałam, że może kocia zmieniła się już wcześniej- przed tym feralnym upadkiem.... Może tylko zmiany były subtelniejsze....Słowem sądzę, że jednak znajdzie się jakaś przyczyna takiego a nie innego zachowania kici. Trzymam za nią baaaardzo mocne kciuki!



OT A nasza Denis to właśnie Jadowity Kot o którym pisałam w swoich wątkach- największy dzikus w naszym domu mimo, że jedyna wychowana od kociaka....
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 04, 2006 19:49

powodzenia...
Ostatnio edytowano Wto gru 05, 2006 8:21 przez Syku, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Syku

 
Posty: 831
Od: Sob mar 04, 2006 9:54
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 04, 2006 20:33

Zachowanie kotki w obecności weta to w sumie nic zaskakującego - moja Kaśka dostała kiedyś regularnego ataku szału podczas wyjmowania wenflonu. Zakładanie jej jakoś nie przeszkadzało ;) Musiał w końcu wyjmować jej ten wenflon w znieczuleniu ogólnym.

Od tego zdarzenia każda wizyta z nią u weta to walka. Po jednej z nich została mi blizna po kocich pazurach na brzuchu.

Myślę, że większe znaczenie ma zachowanie Balbisi podczas transportu. Napawa nadzieją ;)

Mario, trzymam kciuki :!:
Obrazek

Gem

 
Posty: 3444
Od: Czw paź 12, 2006 16:37
Lokalizacja: Kielce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Kankan, zuza i 226 gości