Jak nasze koty sygnalizują nam swoje choroby??

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 03, 2006 23:21

Przez przypadek znalazłam ten wątek.. wyciągam go znowu.. może jeszcze ktoś dopisze swoje doświadczenia w tym temacie.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie gru 03, 2006 23:29

moj jeden bardzo madry kotek niezmiennie pokazuje mi, kiedy ma problemy z sioo - wlazi do kuwety wtedy wlasnie, kiedy ja czyszcze :roll: :wink:
i pokazuje, jakie siooo jest male :wink:

pozostale koty sa mniej inteligentne i trzeba byc wyczulonym na ich zwyczajowe zachowanie plus robic badania kontrolne
przy czym czestosc badan kontrolnych powinna byc uzalezniona od przypadlosci kota - zdrowym wystarczaja raz na rok, tym cierpiacym na rozne dolegliwosci w zaleznosci od potrzeby (u mnie Bajka co 3 m-ce, Daisy i Muczacza co pol roku :wink: )

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon gru 04, 2006 1:17

pozwole sobie w ogromnym skrocie napisac o dwoch przypadkach ze swojego doswiadczenia.
Pierwszenstwo nalezy sie mojej domowej kotce z domu rodzinnego. Wyjatkowa i wspaniala kotka ktoregos dnia zaczeła grysc przy glaskaniu. Ale co bylo dziwne to gryzla lub uciekala po ktoryms kolejnym glaskaniu. Czyli wynikalo ze chce byc glaskana ale krotko. Nic bardziej mylnego ale o tym za momencik. Byla szczepiona i przebadana. Myslelismy, ze moze z wiekiem charakter jej sie zmienil. Ale potem (po dluzszym okresie czasu okolo 2 lat) przeziebila sie, potem kasłała. Byla leczona. Dostala antybiotyk. Przechodziło i wracało. Pewnego dnia skierowana zostala na rtg i okazalo sie, ze ma perforacje przełyku. Wszystko co jadła dostawalo sie jej do pluc. Zaczera marniec i niknac w oczach. Nic nie pomagalo.
Pamietajcie, jesli kot z przymilnego kotka zmienia sie to jest znak ze cos sie z nim dzieje.
Dlatego tez zmartwilam sie gdy zauwazylam zmiany w zachowaniu mojego kota (na zdjeciu KUBA). Zrobil sie inny, agresywny w stosunku do drugiego kota. Raz na jakis czas atakowal i gryzł. Potem miewal napady biegania po mieszkaniu. Nic w tym dziwnego gdyby nie to ze robil to rzadko i to ze do lekkich nie nalezy. Wyniki badan byla rewelacyjne. A mowiono ze koty z nadwaga choruja a on nic. Potem zaczal sie od czasu do czasu slinic. Zdjelismy kamien z zebow. To nie pomoglo bo miewal nadal dziwne zachowania. Az w sierpniu 2005 spiac na biurku, podniosl glowe i nie wstajac siusial sie i plakal. Po czym wpadl w szal i biegal po mieszkaniu jak torpeda. Kolejne badania moczu i krwi nic nie wykazaly. Mialam go obserwowac. Kolejny atak z oddaniem moczu byl w kwietniu 2006. Przy badaniu okazalo sie, ze 3 zeby mu sie ruszaja wiec trzeba bylo je usunac i zdjac kamien. Wtedy tez uslyszalam ze z zachowania kota mozna przypuszczac ze to .................padaczka. Bylam zaskoczona bo wydawalo mi sie ze przy padaczce to ma sie ataki drgawek i ze dlaczego niby on mial ja miec. No coz, dlugo czekac nie musialam. Pierwszy atak mial miejsce 17.05.2006. Teraz juz moge spokojnie o tym pisac i mowic choc ciagle wydaje mi sie ze to niesprawiedliwe. Nauczylam sie jak mu pomagac podczas ataku i po nim. Bacznie go obserwuje i czesto wyczuwam ze atak sie zbliza i czekam w pogotowiu z lekarstwem ktore dostaje doodbytniczo podczas drgawek.
Troche sie rozpisalam ale chcialam podkreslic, ze "inne" zachowanie kota to sygnał ze cos sie dzieje.
Grażka

Bombelek

 
Posty: 437
Od: Śro cze 16, 2004 13:31
Lokalizacja: Warszawa Mokotow

Post » Pon gru 04, 2006 1:57

Jankesik idzie nasiurac na swoje posłanko i to jest hasło "mamusiu, zapaliłem sobie pęcherz!".

Hacker w podobnym przypadku po prostu przyszedł do mnie i namiauczał, a potem zaprowadził mnie do kuwety i pokazał "mamusiu, zapaliłem sobie pęcherz!".

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 04, 2006 6:52

aamms pisze:Przejrzałam ten wątek i zobaczyłam, że ciągle tylko proszę innych o wypowiedzi, a sama.. :oops:
Już nadrabiam zaległości, bo niestety w tym temacie też mam coś do napisania.. :(

Moja czarno-biała Mrówka gdzieś tak na przełomie czerwca i lipca zmieniła miejsce spania.. I jakoś przestała się interesować otoczeniem.. Przestała również "uspokajać" i rozstawiać po kątach moją kociarnię.. Wybrała sobie stół kuchenny jako nowe miejsce do spania, mycia się i w ogóle przebywania.. Złaziła stamtąd tylko do kuwetki.. Po kilku dniach zauważyłam, że przestała mi asystować przy nakładaniu kociego jedzonka do misek.. I jakoś nie widziałam, żeby jadła suche.. Mokre jeszcze jakoś wchodziło.. Znowu minęło kilka dni.. Dość ciepłych.. Myślałam, że temperatura jej przeszkadza.. Ale futerko, dotąd gładkie i błyszczące, leciutko zmatowiało.. i zaczęło się odrobinę rozwarstwiać.. Aż któregoś dnia Mrówka uciekła od miski z jedzonkiem.. Jakoś jeszcze nic mi to nie mówiło.. Dalej myślałam, że upały jej dokuczają.. Ale zauważyłam, że zapach z jej pyszczka może powalić słonia.. :(

Po chyba trzech dniach strajku przy jedzeniu w końcu zabrałam ją do weta.. Cały czas byłam przekonana, że wet uśmieje się i powie, że szukam czegoś, czego nie ma..

Mrówka została obejrzana, dokładnie obmacana i wygnieciona w celach diagnostycznych.. Zajrzano jej również do pysia..

Po chwili w gabinecie zjawił się drugi wet i razem orzekli, że objawy wskazują na plazmocytarne zapalenie jamy ustnej - wadę genetyczną.. Objawia się to okropnie bolesnym owrzodzeniem pysia, tak że kicia nie może nic jeść.. :cry: I można tylko łagodzić skutki zastrzykami sterydowymi.. :cry:

Mrówka dostała taki zastrzyk.. Rzeczywiście pomogło..

Opisałam to wszystko w swoim wątku na forum.. Dowiedziałam się, że powinnam przedtem zrobić badania krwi.. Bo po sterydach wyniki będą niemiarodajne..

Po czasie, kiedy przestały działać sterydy zrobiłam badania.. Wyszło, że nerki w porządku, wątroba też.. A objawy się powtarzają.. Weci zostali przy swojej diagnozie.. I teraz co miesiąc chodzimy na zastrzyk, który stawia Mrówkę na nogi..

Mam przed sobą podjęcie decyzji o usunięciu Mrówce wszystkich zębów, co może bardzo pomóc i zahamować tworzenie się owrzodzeń..

Właśnie za jakieś dwa tygodnie będzie czas na kolejny zastrzyk.. Mamy się z wetem zastanowić, co będzie lepsze..

A zobaczcie, zaczęło się tak niewinnie.. :?


Aniu, zanim podejmiesz jakieś nieodwracalne decyzje skonsultuj Mrówkę jeszcze z kimś. Ja ostatnio tak zrobiłam i to był palec Boży.
Devon kaszle od paru miesięcy. Na Białobrzeskiej zdiagnozowano u niego astmę (na podstawie dość jednoznacznych objawów, aczkolwiek nie robiąc żadnych badań). Zaordynowano steryd po każdym ataku, lek blokuje go na jakiś miesiąc. Ja się jednak uparłam, żeby skonsultować go u specjalisty od astmy, żeby szukać innych niż zastrzyki ze sterydu metod. Po przegrzebaniu internetu trafiłam do doktora Niziołka. On zaczął od rentgena. No i co? Jeśli Devon w ogóle ma astmę, to w bardzo łagodnej postaci. Potwierdzą ją wyniki badań krwi, na które także od razu dostaliśmy skierowanie. Abhsolutnie odstawiamy zastrzyki, będzie dostawał tabletki i to tylko w chwili ataku, ew. dzień dłużej. Jeśli ataki będą stawały się częstsze, będziemy dalej szukać innych metod.
A w temacie wątku.
Ważne jest, aby znać swojego zwierzaka. Któregoś dnia wróciłam z pracy i zastałam pawia na podłodze. Oba koty wyglądały na zdrowe, jadły, szalały, a jednak... gdybym miała postawić na którego, to na Gizmusia. Gizmuś jakby wolniej jadł, był jakby odrobinę osowiały, naprawdę minimalnie. I miałam rację, bo to były pierwsze sygnały zapalenia żołądka. Rada - poznaj swojego kota, obserwuj go, kiedy je, kiedy się bawi, kiedy śpi. Wtedy będziesz w stanie wychwycić objawy jego złego samopoczucia, zanim dojdzie do drastycznych demonstracji.
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon gru 04, 2006 7:02

Jowita, Mrówka już dawno jest bezzębna.. i wreszcie po tym zabiegu odzyskałam kota.. Jest tak jak dawniej.. :D
Są jeszcze różne inne sygnały, które mnie niepokoją i jesteś my pod stałą opieką wetów..
To wszystko piszę na swoim wątku.. :D

Postaram się jednak na potrzeby tego wątku coś stamtąd wyciągnąć..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon gru 04, 2006 11:12

Oberhexe pisze:Jankesik idzie nasiurac na swoje posłanko i to jest hasło "mamusiu, zapaliłem sobie pęcherz!".

Hacker w podobnym przypadku po prostu przyszedł do mnie i namiauczał, a potem zaprowadził mnie do kuwety i pokazał "mamusiu, zapaliłem sobie pęcherz!".


Masz farta, u mnie dokladnie to samo znaczy sikanie ale na moje lozko w przypadku kotki Didi :roll:
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon gru 04, 2006 11:46

Mój Simbuś zawsze kiedy źle się czuje robi się z przytulaśnego kota mega przytulaśnym kotem
układa się w środku dnia na mojej piersi, wtula głowę w szyję i żąda ugłaskiwania
Robił tak po każdym szczepieniu, po kastracji i kiedy ostatnio zaczął się tak tulać i mieć rzadką Quup wiedziałm że źle się czuje
Na szczęście brzuszek wrócił do normy a Simbulec znowu przychodzi na mizianki ale o charakterze rozrywkowym a nie utulającym :wink:
Zmienia mu się też wyraz oczu - z wesołych na takie smutne zmęczone
Obrazek + Arctica Obrazek

czarna.wdowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 9876
Od: Śro lip 26, 2006 12:51
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon gru 04, 2006 13:20

Przede wszystkim trzeba kotka znac i obserwowac na codzien. wtedy golym okiem widac, kiedy cos est nie halo :))

z moim Guciem to łatwizna. Jesli zle sie czuje, to przestaje sikac. To pierwszy znak. Poza tym robi sie ospały, osowialy i bardzo chce sie przytulac - czego normalnie nie robi. A jak juz usiluje spac ze mna w łóżku przytulony do mnie jak nalesnik, to wtedy jest bardzo zle ;(((

Najgorzej bylo we wrzesniu, jak mial zapalenie pecherza. Wtedy lezal calymi godzinami caly nakryty kocem , płakac mi sie chcialo, bo to u niego objaw ze cierpi i chce byc odizolowany od wszystkich bodzcow.

Gdy poszlam z nim do weta, to wet uznal, po jego obejzeniu, ze Gucio jest zdrowy 8O Dopiero na moje protesty i zapewnienia, ze ja znam mojego kota i wiem kiedy jest chory i zle sie czuje zmierzyl mu temperature i okazalo sie za ma ponad 40 stopni!

Generalnie to opiekun moze najwiecej zaobserwowac i te obserwacje przekazac wetowi - w imieniu kota - ktory sie przeciez nie wypowie :) A w czasie krotkiej wizyty wet nie zawsze na wszystko zwroci uwage. Dlatego wazne jest co my sami powiemy wetowi i czy bedziemy zwracac uwage co wet kotu robi i dlaczego.

To opiekun ma najwieksza role - wedlug mnie - w leczeniu chorego zwierzatka. Wet jest tylko hhhmmm jakby pomocniczo :)))

Martinka

 
Posty: 306
Od: Czw mar 30, 2006 20:51
Lokalizacja: Warszawa - Kabaty

Post » Pon gru 04, 2006 13:47

Oprócz obserwacji ja polecam... macanie kota i zaglądanie w rózne miejsca :wink:

Dzięki dokładnemu obmacywaniu kotów zauważyłam guzek w pachwinie Myszy - jak się okazało przerzut. Dzięki macaniu... uszu zauważyłam objawy choroby Młodego (autoagresja). Regularnie tez zaglądam w uszy i paszcze, chyba niedługo przebadamy Całkę, ma brzydkie dziąsła.
Oglądam też oczy, poduszeczki łapek, kupry :twisted:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 182 gości