Zbieram ekipę na łapankę - JUŻ PO ŁAPANCE:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 01, 2006 9:33 Re: :)

Całą noc śniły mi się jakieś piwinice i dzikie ilości dzikich kotów.
Ech, fajnie było, nie zapomnę tych wspaniałych ciemnych, zimnych przestrzeni i wypatrywania kotów by lornetka no i wogóle całej otoczki

Thien pisze:Gagucia, Jopop ja też chcę usłyszeć to co Kociareczka w piwnicy! W drodze powrotnej mi opowiadała, że to niezapomnine przeżycia :twisted:


he he mi było dane w tym uczestniczyć.
Panie wcielały się w kotki w czasie rui, żeby wywabić z ukrycią piękne, niewykastrowane kocury.
Kto nie słyszał niech żałuje :lol:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Pt gru 01, 2006 9:43

Brawo dziewczyny. Jesteście dzielne niezmiernie.
Strasznie mi szkoda, że nie mogłam być. :( :( :(
Pipsi ♡ 24 marca 2016 [']

Pipsi

Avatar użytkownika
 
Posty: 4289
Od: Pon paź 16, 2006 11:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 01, 2006 10:13

A ja melduję, że Anatol i Zuzanna (czyt. Tolek i Zuzia) spędzili noc w łazience na poleczce (tam można świetnie schować się za różnymi łazienkowymi przedmiotami). Barankowym kocykiem na razie wzgardzili, są jeszcze trochę przestraszeni, a przestrszaony kot musi się gdzieś schować przed neiznanym światem ... W kuwecie oznaki sikania...
Maluchom - chrupki RC weaning nie bardzo wchodzą. Rozmoczyłam w cieplej wodzie i nadal nie wzbudziły ich sympatii- może trzeba jednak bylo wybrać babycat'y?
No i tu zaskoczenie
Gryzący chłopak - Anatol- oswoił się błyskawicznie... Ba, zaanektował mnie jako mamusię i wdrapuje mi się na kolanka... Natomiast dziewczynka - Zuzia - z chorym oczkiem, wczoraj tak potulna u weta (przerażona?) dziś trochę posykuje. Oboje za to namiętnie zlizują jogurt z palca. Cieple kocie mleczko też może być. Na szczęście jedzą, mam nadzieję, ze przekonają się, że chrupki też są jadalne

Obydwa maluchy mają niezwykle puchatą sierść, tak jakby warstwę waty pod włosem... są zimowo ofutrzone...Może dlatego, że to późnosezonowe kociaki?

Jedna rzecz mnie martwi. Teraz dobrze im się przyglądam.. Na boku dziewczynka - ma tak jakby wygryzioną, lub wygoloną sierść. Wczoraj pani doktor (badając naocznie) nie stwierdziła grzyba, ale czyżby ktoś dziewczynkę ogolił :roll: :roll: Wygryzł?

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pt gru 01, 2006 10:55

no coz czekam na relacje jopop i wklejam zdjecia dzikich piwnicznych kotow.

w drugiej piwnicy zlapal nam sie kot- albo kotka- do klatki.
kiedy podeszlysmy zgodnie stwierdzilysmy ze pewnie domowy wyrzucony bo nie zachowywal sie jak dziki ale jak poprostu wytrasznony.
na jego plakanie cos zaczelo odzywac sie przy okienku na koncu korytarzyka.Jopop zaczela krzycze rany kociaki i szukac i wzywac pomocy.
Za okienkiem pojawil sie kociak...na oko tak z 8 kilowy, puszysty kocur.
najpier zamarlysmy w bezruchu chyba instynktownie a kocur podchodzil coraz blizej slyszac miauczenie.zajzal do drugiej klatki łapki ale cos go odwiodlo.wtem pomysl- moze zakiciac.
i jopop zakiciała..

efekt:

http://upload.miau.pl/2/10283.jpg
http://upload.miau.pl/2/10284.jpg


kocur z tego co udalo nam sie ustalic jest kotem domowym,
kot ma charakterystycznie obciete prawe ucho po skosie jest wiec kotem wykastrowanym.
Wiemy tez ze Jego Pani sie zmarło jakiz czas temu.
Od tej pory kot szlaja sie po piwnicach ale widac bylo wyraznie ze

a-nie toleruja go inne koty
b-jest zzyty tym czyms co zlapalo sie w klatke i wylo..

pozatym garnie sie do ludzi, a takich co garna sie do ludzi zdjecie tez mam ale nie publikuje...w kazdym razie sztywne bylo i sie rozpadalo..

ktos marzyl moze o burym kocie?



moze ktos chcialby takiego kota na tymczas?teraz sezon na koty..nie posiedzi dlugo..

gagucia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3633
Od: Śro lip 20, 2005 2:54
Lokalizacja: Krasnygród

Post » Pt gru 01, 2006 11:15

Lisboa i Agalenora uratowały mi 4 litery i dzieki temu ruszam na zajęcia względnie przygotowana. Na relację neistety teraz czasu nie mam, muszę już lecieć - prawie kilometr, z 10-kg rzutnikiem :twisted: wrócę kiedyś to napiszę:)

mam nadzieję, że chłop zabrał to miałczące stado spod kuchennego stołu :roll:
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 01, 2006 14:29

jopop kiedy następna łapanka? :twisted:

Kociareczka

 
Posty: 3133
Od: Pon mar 13, 2006 12:44
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ

Post » Pt gru 01, 2006 17:11

Dobra, przeżyłam. Ale obawiam się, że na sążnistą i krwistą relację nie mam siły :twisted: a podobno to JA męczę studentów :?:

Dla mnie wczorajszy koci dzień zaczął się od zaskakujących kłopotów ze złożeniem nowego transportera - w efekcie zadzwoniłam do Gaguci, że spóźnię się 10 minut, za co zostałam ukarana... 15 minutowym spóźnieniem gaguci :twisted:

Na wstępie - na przyszłość do wyciagania kociaków z piwnicy potrzebuję min. 3 w pełni sprawne osoby prócz siebie. Gagucia, Ewkaa i ja niestety nie wystarczyłyśmy, a pani Ewa do istot ruchliwych się nie nadaje kompletnie - dlatego jeden gnój uciekł. Szkoda, wielka szkoda, bo gdyby nie uciekł miałabym go z głowy, a tak się martwię... no i bardziej walczyłabym o złapanie matki - w tej sytuacji trzeba ją było olać...

Po drugie - WIELKIE brawa dla Uschi, która w sposób dla mnie niemożliwy sprzątnęła dziki bur...el, który zrobiłyśmy przy wyciąganiu maluchów. Uschi, nie dałabyś się zatrudnić przed Świętami jako pomoc domowa???? jesteś niesamowita! :lol:

Samo łapanie maluchów było umiarkowanie emocjonujące (prócz chwili gdy jeden mały uciekł :evil: ). Generalnie wiedziałyśmy że są z matką, bo mruczały, cały kłopot polegał na dobraniu się do nich. W końcu zobaczyłam półeczke na której siedziały, przy wyciąganiu matka mnie 3 razy ugryzła. Potem gagucia zlokalizowała w kącie kolejnego gnojka - ten dla odmiany ugryzł mnie w pewną część ciała, którą niewiasty mają rozbudowaną wyraźnie lepiej od mężczyzn... Dodawszy do tego drzwi od piwnicy, które jak sie okazało wisiały tylko na dolnym zawiasie i po otwarciu spadły mi na głowę, walnięcie sobie klatką-łapką w kolano i pogryzienie przez Domowego Kota - Andrzejki były całkiem udane...

W sposób wręcz konkursowy złapały się 2 krówki w piwnicy pani Ewy - właśnie głównie na nie polowaliśmy. W efekcie zostały nam o ile mi wiadomo 1 kocur (biało-czarny, brat Fernanda i Gluta), kotka czarna z żabotem i bialym ogonem(Żabotka) oraz matka gnojków - bura. No i jeden gnojek :evil: Plącze mi się, że p. Ewa mówiła o jeszcze jednym kocie, ale jakoś za nic nie mogę sobie przypomnieć o jakim...

Potem akcja się rozwinęła i opanowaliśmy kolejne domy :twisted: W pierwszym z nich byłam, to mogę opowiedzieć, liczę na porządną relację Thien co sie działo w tym drugim (a raczej trzecim już...). Efektem tamtej łapanki w każdym razie jest czarne coś, podobno kotka i podobno, cholera, miła. jakieś sensowne propozycje co mam z nią zrobić?

W domu nr 2 kotów w piwnicy widzieliśmy kilka:
- biało-czarnego kociaka w stanie silnego rozkładu
- burego kocura z szeroką mordą, tego ze zdjeć gaguci, z obciętym uchem, pustą moszną. To ów Koct Domowy, który najpierw się łasił, a potem mnie ugryzł :twisted:
- burego kocura złapanego do odjajczenia, wyraźnie zaprzyjaźnionego z Kotem Domowym. W domu wyciągnęłam go za kark z kaltki - trochę syczał, ale obawiam się, że też byłby miły gdyby go traktować mniej obcesowo... na wszelki wypadek traktuję go obcesowo, bo co mam z nim zrobić???
- czarnego kota z białym krawatem (PRZEŚLICZNY!) rozmiaru XXL, więc chyba też kocur (zresztą awanturował sie z Kotem Domowym), który nam wlazł w 3/4 do jednej z łapek i ... zwiał, bo ktoś wszedł do piwnicy. Potem kot wrócił, ale już do łapki nie próbował...
- czarnego "kociaka", ok. 4-5 miesięcy
- czarnego kota normalnych gabarytów (łaził po rurach, próbowałam mu zajrzeć pod ogon, ale nie pokazał co tam ma)

Mam jeszcze w oczach coś biało-czarnego, ale już nie wiem czy to istniało naprawdę...

Niestety koty były nakarmione, nie udało się dogadać z kimś, kto je tam dokarmia... łapanie było więc głównie na zapach tuńczyka i na ciekawość niż głód...

CHCIAŁAM BARDZO PODZIĘKOWAĆ WSZYSTKIM, którzy przybyli na akcję i pomogli!!!!

Szczególne zasługi: :)
Agalenora i Nina B. - poczęstowaly się kociakami
Uschi - jestem pełna podziwu!
Thien - która samodzielnie pokierowała blokiem nr 3
Ewkaa - która była tam prawie pierwsza i wytrwała do końca
Tata Kociareczki - naprawił drzwi :twisted:
Wielbłądzio i *Anika* z Tatą - dostawcy klatek
Jana - dała ten transporterek bez któego całkiem nie wiedziałąbym co zrobić:)
p. Ewa - zdobyła klucze, bez tego byłoby trudno...
Tanita i Kociareczka - zachowały resztki rozsądku gdy ja i gagucia miauczałysmy :roll:
Gagucia - woziła mnie :twisted:

mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam :? jeśli tak - to proszę o pobicie publiczne.

Chyba powinnam jeszcze złożyć wyrazy uznania mojej rodzinie i mojemu gościowi, który czekał na mnie kilka godzin w bezludnym mieszkaniu :oops:
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 01, 2006 17:40

kurcze... tak sie zastanawiam..... tego kota co wszedł nam do łapki można było przymknąć, tzn. podbiec po cichu i zamknąć łapkę. oczywiscie latwo mi mowic. nie chcialam o tym powiedziec gdyz pewnie uznana bylabym za idiotke... :?

Kociareczka

 
Posty: 3133
Od: Pon mar 13, 2006 12:44
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ

Post » Pt gru 01, 2006 19:25

nie da sie tak .




chyba ze wkonanmy szatanski plan z przywiazaniem do drzwiczek awaryjnej zylki;]

gagucia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3633
Od: Śro lip 20, 2005 2:54
Lokalizacja: Krasnygród

Post » Pt gru 01, 2006 20:09

:ryk: - brawo dziewczyny :)
może niedługo będę Was namawiać na pomoc przy łapaniu działkowej kotki, mamy maluchów, które są teraz u mnie w domku... co wy na to?

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 01, 2006 23:53

Kociareczka - to absulutnie nie wypali:0 bieganie w keirunku kota nie ma prawa zakończyć się jego spokojnym wlezieniem do klatki:)

natomaist patent z żyłką i wystawówką do tych kotów można spokojnie zastosować, również do tych w bloku nr 3 - skoro sie psokojnei blisko ludzi bawia, pokombinujemy

ewick - jak tylko znajdziesz sposób na przedłuzenie mi doby do min. 28 godzin to bardzo chętnie :twisted:
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 02, 2006 11:45

A nasze małe buraski zupełnie już swojskie :)

Ba, juz uznały mnie, jeśli nie za swoją mamę, to na pewno za drabinę do wspinania... wspinają się po nogawkach spodni - zrobiłam pierwsze zdjęcia
Pewnie założę im osobny wątek, żeby tu nie zaśmiecać.

Kociakowe chrupki zostały uznane za materiał jadalny. Kocie mleko i jogurt też wchodzą. Chlopak je więcej niż dziewczyna. Ogolnie jest bardziej pewny siebie...
Jedyne co mnie niepokoi, to to 'ostrzyżone' miejsce na boku Zuzi... No cóż, wet widział - nic nie powiedział.
Boję się, że to może być grzyb (?), ale wygląda to jak umyślnie ogolone... Oczko koteczki z dnia na dzien wyglada lepiej. Oby tak dalej.

Kocurek to luzak. Obcałowuje mnie noskiem, zaczął już mruczeć. Gdy widzi mnie wrzeszczy, patrząc prosto w oczy.
Dziewuszka jeszcze trochę wystraszona... ale wzięta na kolana i głaskana uspakaja się...

.Kociaki już odkryły, że łazienka nie jest koncem świata i wokól miesci się cos interesującego.
Filują przez wywietrznik w drzwiach łazienkowych i wrzeszczą...
Dziś rano Tolek śmignął z łazienki... Został obfukany przez Pyzię i Tosię. Kicia dyplomatycznie udawała że go nie widzi... ale nie przejął się zbytnio, paradował z wysoko podniesionym ogonem.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob gru 02, 2006 12:12

Gratuluję udanej akcji.

Na przyszłość - każda klatka-łapka powinna być zaopatrzona w sznurek do "awaryjnego" zamykania :wink:

Agalenoro - ja bym jeszcze raz pokazała łysą plamkę wetowi, bo grzyb potrafi właśnie tak równo "wystrzyc" na łyso, nawet jakiś rodzaj grzybicy od tego ma nazwę... :roll:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob gru 02, 2006 18:52

Melduję, że czwarty kociak a raczej kotka już po serwisie vetowym. Odpoczywa w łazience. Ma koci katar a reszta norma czyli pchły świerzb odrobaczanie. nie jestem pewna czy to koty piwniczne, ta dzisiejsza już w lecznicy zachowywała się tak jakby od zawsze siedziała na kolalach. Dobrze że szylkretka od Kasi D. pojechała dalej bo zabrakłoby mi pomieszczeń na izolatki.

nina B.

 
Posty: 320
Od: Czw gru 22, 2005 13:33
Lokalizacja: Warszawa samo centrum niestety

Post » Sob gru 02, 2006 19:31

a mozesmy malej wyrwały kawek tego futra w trakcie łapania?
ja jedna sztuje za dupke wyciagałam zza jakis kartonow czy desek i dopiero po uzarciu mnie w palec zlapalam za kark..moze to?

gagucia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3633
Od: Śro lip 20, 2005 2:54
Lokalizacja: Krasnygród

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 98 gości