
My też długo się docieraliśmy. Roody tez stawiał mnóstwo zakazów, np. dotyczących miejsc do głaskania. Przez pierwsze dwa miesiące można było go głaskać tylko w okolicach głowy, bo jak ręka pojechała dalej, w okolice doopki to Kaszmir po prostu drapał i gryzł. Na kolana nie wchodził w ogóle, za to szukał naszego towarzystwa kładąc się jakis metr, półtora obok.
Do tej pory jest o wiele mniej ufny niż Lola, ale widzę ciągłą poprawę (choć idzie to powoli).
Mam nadzieję, że dane nam będzie jeszce dużo czasu i kiedyś będę mogła powiedzieć, że Kaszmir jest nakolankowym przytulakiem.
No i Roody też jest strasznym gadułą

Wiem, że w przypadku kociaka na tymczasie sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowananiż z kotem w domu docelowym, ale myślę, że kiedy zlikwidujecie przyczyny czysto fizyczne proces "uprzytulaszczania" kota pójdzie o wiele szybciej
