Mamy przesłać mu zdjęcia RTG i 50 zł za ich obejrzenie oraz krótki opis objawów listem poleconym.
Zobaczymy co na to pan dokotor.
Tylko, że znowu coś słyszę, że od jutra ma być strajk generalny listonoszy, więc nie wiem czy się uda

A tak w ogóle, jako że stan Kaszmira jest stabilny i mamy trochę spokoju, nasza kota - diablę wcielone - Lola postanowiła wczoraj zadbać o naszą rozrywkę.
Otóż kiedy przyszliśmy wczoraj po pracy do domu otorzyliśmy balkon aby sie przewietrzyło.
Obydwoje byliśmy w kuchni i przygotowywaliśmy obiad. W pewnej chwili poprosiłam tż-ta, aby wyniósł coś na balkon i po chwili usłyszałam "chodź tu szybko, bo nie wiem co zrobić!!!".
Co się okazało?
Otóż kiedy tż wyszedł na balkon zobaczyl Lolę wiszącą na siatce, mniej więcej w połowie jej wysokości. I nie byłoby w tym nic dziwnego (robiła tak już nie raz), tyle, że teraz wisiała na tej siatce, ale po drugiej stronie. Na zewnątrz



Tż złapał gada przez tę siatkę i trzymał, a ja w tym czasie odcinałam siatkę na dole balkonu.
Lolka darła się w niebogłosy, więc tż darł się na Lolkę, żeby natychmiast przestała się drzeć, co skutkowało tym, że Lola darła się jeszcze bardziej.
Ja zaś darłam się na nich, bo nie mogłam przeciąć tych cholernych sznurków zabezpieczających i raniłam sobie dłonie oraz paznokcie.
Po kilkuminutowej szarpaninie udało nam się wciągnąć małą do środka.
My padliśmy na podłogę, niemal bez ducha, a ta wariatka obmyła się tylko troszkę i stwierdziła, że znowu jej się nudzi, więc przyniosła tż-towi piłeczkę, żeby jej porzucał

Nadal nie mamy pojęcia którędy diablę przelazło, więc koty mają teraz bezwzględny zakaz wychodzenia na balkon aż do zakończenia naszego śledztwa w tej sprawie.
Chyba tęsknię za nudą
